Już podczas ważenia starszy z ukraińskich braci został spoliczkowany przez pochodzącego z Zimbabwe 28-letniego Anglika, a dzień później wystawiony na ciężką próbę w ringu.
40-letni Witalij Kliczko, mistrz świata organizacji WBC w wadze ciężkiej, bombardier mający współczynnik nokautów (86,96 proc.) lepszy od George'a Foremana i Mike'a Tysona, nie był w stanie ani razu zamroczyć w tej walce niższego o głowę rywala, mającego na swym koncie 15 zwycięstw i 3 porażki.
Kliczko wygrał pewnie, sędziowie punktowali 118:110, 118:110, 119:111, ale nie udzielił brutalnej lekcji dobrego wychowania Chisorze, tak jak zapowiadał, bo ten okazał się silniejszy, niż sądził, i od początku zmusił mistrza do walki w defensywie.
Po zakończeniu pojedynku Kliczko mówił wprawdzie, że nie mógł wykorzystać swojej lewej ręki, sugerując, iż była kontuzjowana, ale nie zmienia to faktu, że była to jego najcięższa walka od 2003 roku, gdy przegrał z Lennoksem Lewisem (broniącym wtedy mistrzowskiego pasa) z powodu kontuzji.
Od pierwszego gongu Kliczko wyglądał na zmęczonego, a jego ciosy nie robiły większego wrażenia na nieludzko odpornym Chisorze, który gdyby miał mocniejsze uderzenie i częściej bił na korpus, to problemy Witalija mogłyby być jeszcze większe.