Ziemia wzywa Michaela Phelpsa

Amerykański gwiazdor bez medalu na 400 m stylem zmiennym i w sztafecie. Chińskie cuda na basenie

Publikacja: 30.07.2012 02:35

Shiwen Ye, ustanowiła rekord świata na 400 m stylem zmiennym. Chinka nigdy wcześniej sukcesów na tym

Shiwen Ye, ustanowiła rekord świata na 400 m stylem zmiennym. Chinka nigdy wcześniej sukcesów na tym dystansie nie odnosiła

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Korespondencja z Londynu

Było jasne, że Phelps nie będzie w Londynie, jak był w Pekinie, naszym człowiekiem na Marsie. Nie zaplanował żadnego serialu, który kazałby kibicom każdego dnia oblegać pływalnię. Kamerzyści już nie polują na mamę Debbie na trybunach i ten moment, gdy syn rzuci jej bukiet kwiatów.

Ale tego, że w pierwszym starcie nawet nie stanie na podium, mimo wszystko trudno było się spodziewać. Na 400 m zmiennym wyprzedził Michaela Phelpsa nie tylko płynący z niesamowitą lekkością Ryan Lochte, ale też Brazylijczyk Thiago Pereira, a nawet siedemnastoletni Japończyk Kosuke Hagino.

Dopiero drugi raz się zdarzyło, że Phelps skończył olimpijski wyścig poza podium: po 12 latach od porażki w Sydney na 200 m motylkowym. Złudzenia Amerykanin stracił po zmianie na styl klasyczny. Trzej najlepsi płynęli, a on jakby stanął w miejscu. Nie było żadnego zapierającego dech pojedynku z Lochtem. Zwycięzca, nowy ulubieniec Ameryki, od poprzednich igrzysk zmienił wszystko: dietę, odstawiając hamburgery, treningi, dokładając sobie zajęć w siłowni, sposób pokonywania nawrotów, bo zrozumiał, że właśnie tak może zyskać przewagę, której nie dostał w genach. Wyprzedził Phelpsa o ponad cztery sekundy. Ale zapłacił za to wczoraj wieczorem, gdy przegrał Amerykanom sztafetę 4 x 100 m dowolnym. Płynął na ostatniej zmianie (Phelps zrobił swoje na drugiej), ruszył ze sporą przewagą nad Francuzami, ale nie potrafił odeprzeć ataku Yannicka Agnela.

Dziś Paweł Korzeniowski płynie w eliminacjach 200 m motylkiem i może wreszcie jakiś Polak przebrnie pierwszą rundę (półfinały wieczorem), bo na razie opuszczają pływalnię najszybciej jak się da. Również Otylia Jędrzejczak, która miała na 100 m motylkowym 25. czas (w finale Dana Vollmer ustanowiła rekord świata, 55,98), oraz Mateusz Sawrymowicz (na 400 m dowolnym 20. w eliminacjach).

Coś się w pływaniu zmienia, problemy mają niedawne gwiazdy, bo nie tylko Phelps, ale i Włoszka Federica Pellegrini (dopiero piąta na 400 dowolnym), Australijka Stephanie Rice (szósta na 400 m zmiennym).

Były już trzy rekordy świata: Vollmer, Camerona van den Burgha z RPA na 100 m klasycznym (58,46) i ten najbardziej szokujący: szesnastolatki Shiwen Ye na 400 zmiennym. Ye na ostatnich dwóch długościach basenu nie tylko wyprzedziła Amerykankę Elizabeth Beisel.

Ona też wyprzedziła rzeczywistość. Nie chodzi o to, że poprawiła rekord Rice o ponad sekundę (4.28,43), ale że przedostatnią długość przepłynęła szybciej niż w wyścigu mężczyzn Phelps, a ostatnią szybciej niż Lochte. – Szybka jest, rozmawialiśmy o niej sporo przy kolacji – mówił Lochte.

– Ostatnio ciężko trenowałam – wyjaśniała Ye dziennikarzom, którzy chcieli się dowiedzieć, skąd taki skok u pływaczki, która na 400 zmiennym nie wygrała wcześniej żadnych poważnych zawodów.

Po takim wstępie po chińsku można się w następnych dniach spodziewać wszystkiego.

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium