Reklama
Rozwiń

Wojny gigantów

Tej jesieni trzech polskich pięściarzy walczyć będzie o mistrzostwo świata

Publikacja: 30.08.2012 02:46

Władymir Kliczko (z lewej) i Mariusz Wach. Polak (wzrost – 202 cm) to jeden z niewielu bokserów, któ

Władymir Kliczko (z lewej) i Mariusz Wach. Polak (wzrost – 202 cm) to jeden z niewielu bokserów, którzy mogą na Kliczkę spojrzeć z góry. Przynajmniej przed walką

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Władymir Kliczko i jego polski rywal Mariusz Wach w środę, w samo południe, jak w kultowym westernie, pokazali się w Hotelu Sheraton w Warszawie.

Kliczko to najlepszy aktualnie pięściarz wagi ciężkiej, mistrz świata organizacji WBA, IBF, WBO i posiadacz prestiżowego pasa magazynu „The Ring" – młodszy z braci. Nienagannie skrojony garnitur, perfekcyjny angielski. Kilkanaście lat temu, gdy zaczynał zawodową karierę znał tylko rosyjski, nawet po ukraińsku nie mówił najlepiej.

Naprawdę chcesz?

Dziś ukraińscy bracia mają doktoraty, miliony dolarów na koncie i pełnię władzy nad królewską kategorią. 36-letni Władymir, wciąż kawaler, swoich pasów będzie bronił 10 listopada w Hamburgu, a jego przeciwnik to 33-letni  Wach. Niepokonany były mistrz Polski (202 cm, 4 cm więcej od Ukraińca) wierzy, że jest w stanie sprawić sensację i odebrać tytuły Kliczce. Mówi wprost, że będzie zmuszony  znokautować Władymira, bo w Hamburgu raczej nie może liczyć na punktowe zwycięstwo. Kliczko, gdy to słyszy, tylko się uśmiecha i pyta:

– Naprawdę chcesz mnie znokautować, zdecyduj się, chcesz to zrobić?

Wach chwilę się zastanawia.       – Tak naprawdę to nie wiem, bo ten ostatni, którego znokautowałem, długo leżał w szpitalu, a ja nie chcę robić ludziom krzywdy.

Po tej ripoście następuje wywód mistrza. – My tak sobie żartujemy, jest wesoło, ale kiedy wejdziemy do ringu ,żarty się skończą. Nokaut, to nie jest powód do śmiechu – kończy swoją wypowiedź Władymir.

Z braćmi Kliczko można rozmawiać długo i na każdy temat. Starszy jest politykiem, znów chce zostać merem Kijowa, a młodszy wciąż nie może się ustatkować. Pytany czy zamierza pobić rekord Joe Louisa, który tytułu mistrza świata wagi ciężkiej bronił 25 razy, Władymir odpowiada, że nigdy się nad tym nie zastanawiał.

– Chcę walczyć tak długo jak będzie mi to sprawiało przyjemność. Ludzie mówią, że na świecie są dwa kryzysy: ekonomiczny i  w wadze ciężkiej, ale ten drugi, za sprawą moją i Witalija niech trwa jak najdłużej.

O gabarytach Wacha Ukrainiec mówi: – Takich jak on, prawdziwych ciężkich, mierzących ponad dwa metry jest coraz więcej – Tyson Fury, David Price. To dobrze, ludzie będą oglądać wojny gigantów.

Wach jest czwartym polskim pięściarzem, który stanie przed szansą wywalczenia tytułu mistrza świata w wadze ciężkiej. Andrzej Gołota bił się o mistrzowskie pasy cztery razy bez powodzenia, nie udało się też Albertowi Sosnowskiemu i Tomaszowi Adamkowi, których pokonał Witalij Kliczko.

– To nie była łatwa decyzja. Władymir to znakomity pięściarz, najlepszy w tej kategorii. Wcześniej były propozycje od Witalija, ale wtedy nie byłem jeszcze gotowy – mówi „Rz" Wach. – Trener trochę kręcił głową, promotor Mariusz Kołodziej też, ale zdecydowałem, że będę walczył z Władymirem. Całe życie czekałem na taką walkę i wreszcie ją mam.

Polski bokser pozuje do zdjęć  z żoną, z synkiem, udziela jednego wywiadu po drugim. Zmienił się nie poznania, Ameryka pozwoliła mu uwierzyć w siebie. – Będę przygotowany perfekcyjnie, tej szansy nie mogę zmarnować – obiecuje Wach, który osiem lat temu był pierwszym rezerwowym na igrzyska w Atenach (2004).

Władymir Kliczko wygrał igrzyska w Atlancie (1996). Miał zaledwie 20 lat i właśnie wtedy legendarny trener Muhammada Alego, nieżyjący już Angelo Dundee powiedział: - Nadchodzi era braci Kliczko.

Berndt Boente, dyrektor wykonawczy firmy K2 należacej do ukraińskich mistrzów, na pytanie dlaczego Władymir wybrał Wacha odpowiedział krótko: – Bo inni nie chcieli. Ociągali się, mówili, że może za rok, ale nie teraz. A Wach zdecydował się szybko. I pieniądze nie były dla niego najważniejsze.

Ale honorarium będzie dla polskiego olbrzyma rekordowe. Zapewnia o tym czuwający nad przebiegiem jego kariery polski biznesmen z New Jersey, Mariusz Kołodziej. – Negocjacje nie były łatwe, ale zakończyły się powodzeniem. Mam nadzieję, że w ringu też wygramy. Dziś mogę tylko zapewnić, że zrobimy wszystko, by tak się stało.

Złota jesień

Bez względu na wyniki i tak będzie to złota jesień dla polskiego zawodowego boksu.

W najbliższą sobotę, 400 km od Nowego Jorku, w Veronie Grzegorz Proksa zmierzy się z mistrzem WBA kategorii średniej, Gienadijem Gołowkinem. Kazach to były mistrz świata amatorów (2003) i srebrny medalista igrzysk w Atenach.  W walce z Proksą, aktualnym mistrzem Europy, będzie faworytem.

Tydzień później w Newark (New Jersey) na ring wyjdzie Tomasz Adamek. Jego rywalem będzie Amerykanin Travis Walker. Jeśli Polak wygra, to 22 grudnia, w kolejnym pojedynku zobaczy go cała Ameryka w przekazie telewizji NBC.

22 września we Wrocławiu tytułu mistrza świata organizacji WBC w wadze junior ciężkiej, w rewanżowej walce z Portorykańczykiem Francisco Palaciosem bronić będzie Krzysztof „Diablo" Włodarczyk.

Kibice futbolu mieli Euro, potem były igrzyska, a teraz jest czas na zawodowy boks.

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku