Władymir Kliczko i jego polski rywal Mariusz Wach w środę, w samo południe, jak w kultowym westernie, pokazali się w Hotelu Sheraton w Warszawie.
Kliczko to najlepszy aktualnie pięściarz wagi ciężkiej, mistrz świata organizacji WBA, IBF, WBO i posiadacz prestiżowego pasa magazynu „The Ring" – młodszy z braci. Nienagannie skrojony garnitur, perfekcyjny angielski. Kilkanaście lat temu, gdy zaczynał zawodową karierę znał tylko rosyjski, nawet po ukraińsku nie mówił najlepiej.
Naprawdę chcesz?
Dziś ukraińscy bracia mają doktoraty, miliony dolarów na koncie i pełnię władzy nad królewską kategorią. 36-letni Władymir, wciąż kawaler, swoich pasów będzie bronił 10 listopada w Hamburgu, a jego przeciwnik to 33-letni Wach. Niepokonany były mistrz Polski (202 cm, 4 cm więcej od Ukraińca) wierzy, że jest w stanie sprawić sensację i odebrać tytuły Kliczce. Mówi wprost, że będzie zmuszony znokautować Władymira, bo w Hamburgu raczej nie może liczyć na punktowe zwycięstwo. Kliczko, gdy to słyszy, tylko się uśmiecha i pyta:
– Naprawdę chcesz mnie znokautować, zdecyduj się, chcesz to zrobić?
Wach chwilę się zastanawia. – Tak naprawdę to nie wiem, bo ten ostatni, którego znokautowałem, długo leżał w szpitalu, a ja nie chcę robić ludziom krzywdy.