Słynny trener mistrzów świata Alf Ramsey mówił, że jeśli zawodnicy nie potrafią ze sobą grać, to znaczy, że trener popełnił błąd w selekcji. W przypadku Waldemara Fornalika trudno mówić o błędzie. On wziął najlepszych, którzy chyba uznali, że pokonają Mołdawię bez trudu, i nie wysilali się za bardzo. Ale Mołdawianie grali z większą kulturą niż my.
Reprezentacja Polski była zlepkiem 11 piłkarzy, niepołączonych ze sobą żadną wspólną myślą. Każdy grał sobie i nic z tego nie wynikało. Zawiodła pierwsza jedenastka, zmiany niewiele poprawiły sytuację. Dyskusje o tym, czy powinniśmy grać z jednym czy dwoma napastnikami, nie mają sensu. Ustawienie piłkarzy na boisku nie świadczy o sposobie gry. Wczoraj było dwóch, a jakby nie było żadnego. Ale największym problemem jest brak prawdziwych rozgrywających w środku pola. Eugen Polanski i Ariel Borysiuk są ludźmi od przeszkadzania, a nie budowania.
Kiedy nie idzie, ktoś powinien wstrząsnąć drużyną. I lepiej, żeby to robił na boisku, a nie przed kamerami telewizyjnymi. Reprezentacja ma kilku dobrych piłkarzy grających lepiej w swoich klubach i żadnego lidera.