Zaczynam od poniedziałku

Zbigniew Boniek o swoich planach specjalnie dla „Rz"

Publikacja: 27.10.2012 01:52

Zaczynam od poniedziałku

Foto: AFP

Spodziewał się pan tak wyraźnego zwycięstwa?

Zbigniew Boniek:

Liczyłem na 40 – 50 głosów. Otrzymałem 61, ale to mnie nie zaskoczyło. Widziałem, jak zmieniają się poglądy niektórych delegatów i jak po wielu rozmowach, które w ostatnich tygodniach przeprowadziłem, zmienia się ich stosunek do mnie. Wielu się przekonało, że Boniek to nie jest miotła, która wymiecie wszystko, co było dotychczas, ale chcę coś zbudować, nie burząc wszystkiego na oślep.

Wśród wyborców było wielu tych, którzy przed czterema laty pana skreślili. Skąd wzięła się ta zmiana?

Ja się nie zmieniłem, tylko ludzie przyzwyczaili się do mnie. Każdy w tym środowisku wie, jaki jestem, że mam swoje zdanie, co nie znaczy, że nie jestem skłonny do kompromisu. Sądzę, że ludzie dokonali takiego wyboru, bo chcą faktycznych, a nie iluzorycznych zmian. Wizerunek PZPN jest zły i wyborcy uznali, że ktoś taki jak ja może go zmienić. Ufali mi jako piłkarzowi, zaufali jako kandydatowi na prezesa. Ludzie chcą mieć satysfakcję ze swojej pracy, a nie wstydzić się związku, który ma historyczne zasługi.

Cztery lata temu Grzegorz Lato ujął wyborców swoją piłkarską karierą i wizją naprawy PZPN, a dziś żegnamy go bez żalu. Nie boi się pan takiej przyszłości?

Jeśli wszyscy członkowie nowych władz będą pracować dla jednego celu, to nie. Mam szczere intencje i będę się starał zrealizować obietnice.

Muszę podjąć niepopularne decyzje; nie mogę się wszystkim podobać

Politykiem jest Roman Kosecki. Czy to miało wpływ na jego porażkę?

Myślę, że Roman miał złych doradców. Ale ponieważ obydwu nam zależy na dobru polskiej piłki, zaproponowałem mu funkcję wiceprezesa do spraw szkolenia. Nie musiałem tego robić, tym bardziej, że podczas kampanii wyborczej nie rozmawialiśmy ze sobą. Jeśli ktoś uważa, że jestem mściwy, samolubny czy małostkowy, to ta decyzja takiemu wizerunkowi zaprzecza. Dla wspólnej sprawy warto się łączyć.

W nowym kierownictwie jest trzech piłkarzy – pan, Roman Kosecki i Marek Koźmiński. Bywało, że taką przewagę mieli trenerzy lub sędziowie. Co to oznacza?

Będziemy inaczej postrzegani. Przez ostatni tydzień prasa pisała o układach, koalicjach, kto z kim i w jakim interesie a zwyciężył rozsądek.

Ale przecież takie były fakty. Tylko pańscy przeciwnicy trochę się pogubili.

Jaki jest pierwszy wniosek po moim wyborze – jestem skuteczny. Chciałbym, żeby PZPN funkcjonował jak dobra korporacja, w której każdy ma swoje miejsce, jest dobrze opłacany i rozliczany z pracy. Ale pieniądze trzeba wydawać na sport, a nie na administrację. Postaram się ograniczyć liczbę firm zatrudnianych do tej pory przez związek. Muszą w nim pracować ludzie na tyle kompetentni, żeby nie było potrzeby płacenia firmom z zewnątrz. Muszę przyjrzeć się dokumentom i aż się boję, co tam znajdę.

Kiedy pan zacznie?

W poniedziałek pójdę do siedziby związku, przejdę się po pokojach. Niestety, będę musiał podjąć kilka niepopularnych decyzji, ale nie można się wszystkim podobać. Ale nim zastąpię jedną osobę drugą, najpierw porozmawiam z obecnym pracownikiem. Nie powiem więc panu, na jakich stanowiskach dojdzie do zmian, chociaż mam już kandydatów. Począwszy od funkcji sekretarza generalnego.

Przeprowadzi się pan z Rzymu do Warszawy?

Tak, a na weekend będę wyjeżdżał tam gdzie zechcę. I nie zamierzam się zmieniać tylko dlatego, że zostałem prezesem. Z kim byłem na ty, z tym będę. Telefonu też nie zmienię.

Widziałem, że wysłanniczka Seppa Blattera zapraszała pana w jego imieniu na spotkanie do Zurychu.

Tak, pani Eva Pasquier. Jak to się mówi w języku dyplomatycznym? Zaproszenie zostało przyjęte z radością.

Michel Platini już dzwonił z gratulacjami?

Nie, ale zadzwonił pan redaktor Bohdan Tomaszewski. Powiedział mi – panie Zbyszku, jestem szczęśliwy. Wie pan, jaka to przyjemność?  Jeśli ktoś taki jest zadowolony z mojego wyboru, to znaczy, że trzeba tak pracować, aby pan Bohdan nie zadzwonił kiedyś ze słowami – panie Zbyszku, zawiodłem się.

Spodziewał się pan tak wyraźnego zwycięstwa?

Zbigniew Boniek:

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie