Reklama

Bracia: po raz pierwszy Super Bowl to sprawa rodzinna

Po raz pierwszy w finale NFL (3 lutego w Nowym Orleanie) jako trenerzy staną naprzeciwko siebie dwaj bracia. Starszy John prowadzi od kilku lat Baltimore Ravens, a młodszy Jim - od dwóch lat jest szkoleniowcem San Francisco 49ers

Publikacja: 22.01.2013 13:16

Jim Harbaugh

Jim Harbaugh

Foto: AFP

Mówią, że z jednej strony to jest błogosławieństwo, a z drugiej przekleństwo, że muszą grać przeciwko sobie. Przejdą do historii, ale woleliby, żeby uwaga mediów koncentrowała się na zawodnikach, a nie na nich. Wiedzą, że nie ma na to szans. Kamery będą śledzić każdy ich ruch w trakcie meczu, wyłapią każdy grymas. Komentatorzy będą analizować, czy poklepią się po plecach przed meczem, albo czy będą w stanie rozszyfrować swoje zagrywki. Przez najbliższe dwa tygodnie będą najważniejszym rodzeństwem w USA. A rodzice Jack i Jacqueline Harbaugh muszą uważać, co będą mówić i chwalić obie drużyny po równo, bo media będą czujne.

Zwłaszcza ojciec, w przeszłości znakomity trener akademicki, który zaraził ich miłością do futbolu amerykańskiego. Nie zniechęciło ich nawet to, że ciągle za ojcem musieli się przenosić z miejsca na miejsce. Ojciec mówi, że nie będzie się im wtrącał w przygotowania. Przez te wszystkie lata wystarczająco dużo rozmawiali o futbolu i co miał im przekazać, to im przekazał. Poradzą sobie, ale jeśli by zadzwonili, to powie im tylko: cała naprzód.

Teraz będzie porównywanie i analizowanie, który może wygrać: starszy ma bogatszą karierę trenerską, w NFL pracuje już 14 lat, ale nigdy nie grał w NFL. Młodszy był lepszym zawodnikiem (grał m.in. w Chicago Bears, Indianapolis Colts i Baltimore Ravens), ale głównym trenerem jest dopiero drugi sezon.

Starszy na boisku odpowiadał za obronę. Młodszy – był quarterbackiem, czyli rozgrywającym i nazywali go „Captain Comeback". John, trener Baltimore Ravens, jest bardziej spokojny. Nie skacze przy linii bocznej, emocje chowa w kieszeni. Młodszy, Jim, to żywioł. Kibice kochają go za to, że w trakcie meczu gra razem z zawodnikami. Jego walka z trenerem Detroit Lions Jimem Schwartzem w poprzednim sezonie, to jedna z najsłynniejszych bójek całej NFL. W pewnym momencie do trenerów dołączyły całe drużyny, ale emocje udało się jakoś wyciszyć. Aktywniejszy w zajściu był Schwartz. Z sędziami też się lubi kłócić i nie bez powodu John mówił o bracie, że nawet na lekcjach wychowania fizycznego w szkole nikomu nie odpuścił.

Reklama
Reklama

Bili się zresztą obaj ze sobą (jest między nimi tylko 15 miesięcy różnicy), a dziennikarze lubią przypominać historię, jak wytyczyli sobie linię przez środek pokoju: przekroczysz ją, to będziesz miał kłopoty. Te czasy już dawno za nimi. Młodszy mówi z podziwem o bracie, że jest jego bohaterem i podziwia jego głęboką wiarę. – Kiedy nie miał pracy, nie rozpaczał, tylko mówił, że Bóg widocznie ma inny plan – mówi Jim.

Sam angażuje się charytatywnie. Jeździ na misje do Peru, pomagać biednym dzieciom z miasta Piura. Był tam nawet już jako trener 49ers. Co tam robi? Ot, chociażby pomoże zbudować dom, daje pieniądze na dziecko, którym się z żoną opiekują, ale nie lubi się tym chwalić. Inni też tam jeżdżą, nie jest przecież sam. W Peru nazywają go tam Diego, to jest najważniejsze. Cieszy się, że jest już lepszym cieślą niż kiedyś.

Ale teraz wszystko inne schodzi na bok. Teraz kibice w USA żyją futbolem, a oni są w centrum tego cyklonu. Dla własnego spokoju uzgodnili, że nie będą do siebie telefonować przed Super Bowl. Jest robota do wykonania, a porozmawiać mogą po meczu, u rodziców na obiedzie.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama