Mówią, że z jednej strony to jest błogosławieństwo, a z drugiej przekleństwo, że muszą grać przeciwko sobie. Przejdą do historii, ale woleliby, żeby uwaga mediów koncentrowała się na zawodnikach, a nie na nich. Wiedzą, że nie ma na to szans. Kamery będą śledzić każdy ich ruch w trakcie meczu, wyłapią każdy grymas. Komentatorzy będą analizować, czy poklepią się po plecach przed meczem, albo czy będą w stanie rozszyfrować swoje zagrywki. Przez najbliższe dwa tygodnie będą najważniejszym rodzeństwem w USA. A rodzice Jack i Jacqueline Harbaugh muszą uważać, co będą mówić i chwalić obie drużyny po równo, bo media będą czujne.
Zwłaszcza ojciec, w przeszłości znakomity trener akademicki, który zaraził ich miłością do futbolu amerykańskiego. Nie zniechęciło ich nawet to, że ciągle za ojcem musieli się przenosić z miejsca na miejsce. Ojciec mówi, że nie będzie się im wtrącał w przygotowania. Przez te wszystkie lata wystarczająco dużo rozmawiali o futbolu i co miał im przekazać, to im przekazał. Poradzą sobie, ale jeśli by zadzwonili, to powie im tylko: cała naprzód.
Teraz będzie porównywanie i analizowanie, który może wygrać: starszy ma bogatszą karierę trenerską, w NFL pracuje już 14 lat, ale nigdy nie grał w NFL. Młodszy był lepszym zawodnikiem (grał m.in. w Chicago Bears, Indianapolis Colts i Baltimore Ravens), ale głównym trenerem jest dopiero drugi sezon.
Starszy na boisku odpowiadał za obronę. Młodszy – był quarterbackiem, czyli rozgrywającym i nazywali go „Captain Comeback". John, trener Baltimore Ravens, jest bardziej spokojny. Nie skacze przy linii bocznej, emocje chowa w kieszeni. Młodszy, Jim, to żywioł. Kibice kochają go za to, że w trakcie meczu gra razem z zawodnikami. Jego walka z trenerem Detroit Lions Jimem Schwartzem w poprzednim sezonie, to jedna z najsłynniejszych bójek całej NFL. W pewnym momencie do trenerów dołączyły całe drużyny, ale emocje udało się jakoś wyciszyć. Aktywniejszy w zajściu był Schwartz. Z sędziami też się lubi kłócić i nie bez powodu John mówił o bracie, że nawet na lekcjach wychowania fizycznego w szkole nikomu nie odpuścił.