Sneijder już wie, że w Stambule można zarobić nie gorzej niż w Mediolanie. I przywitają człowieka jak króla, będą na niego chuchać i dmuchać, a nie – jak w Interze – w podziękowaniu za zdobyte trofea odsuną od drużyny w ramach oszczędnościowego planu właściciela.
Wicemistrz świata 2010 nie zgodził się na obniżkę pensji, chciał utrzymać dotychczasowy poziom życia, z pomocą przyszli Turcy. Zaoferowali 3,5-letnią umowę i 5 mln euro rocznie, czyli prawie tyle samo co Sneijder dostawał w Mediolanie (Interowi zapłacili 7,5 mln). Nie bez znaczenia było także to, że Galatasaray nadal gra w Lidze Mistrzów (w 1/8 finału zmierzy się z Schalke Gelsenkirchen), a Inter tylko w Lidze Europejskiej.
Holender w nowej drużynie już zadebiutował, w niedzielnych derbach z Besiktasem wygranych 2:1 wszedł na ostatnie pół godziny. Didier Drogba nad Bosfor dopiero się wybiera. Na razie walczy z Wybrzeżem Kości Słoniowej o zwycięstwo w Pucharze Narodów Afryki, ale zdaniem tureckiej telewizji zgodził się już na półtoraroczny kontrakt. W tej historii pieniądze również są na pierwszym planie.
W Shenhua Szanghaj 34-letni napastnik miał zarabiać około 250 tys. euro tygodniowo, ale klub przestał płacić, trzeba było więc szukać nowego wyzwania. Do PNA przygotowywał się z byłymi kolegami z Chelsea, bo FIFA odrzuciła jego prośbę o zmianę pracodawcy w listopadzie, poza oknem transferowym. W Stambule dostanie mniej, ale z pewnością na czas – przez 18 miesięcy może w sumie zarobić 11 mln euro.
A to nie koniec transferowej ofensywy klubu sponsorowanego przez telekomunikacyjnego giganta, Turk Telekom. Mistrz chce też pozyskać reprezentacyjnego kolegę Drogby, obrońcę Kolo Toure z Manchesteru City. Jeśli dodać, że w Galatasaray grają już kupieni po kilkanaście milionów euro bramkarz Urugwaju Fernando Muslera i pomocnik Brazylii Felipe Melo, a w ataku doświadczony Szwed Johan Elmander, trudno się dziwić, że zespół zmierza po drugi tytuł z rzędu.