Super Bowl w Houston będzie ostatnim meczem w jego karierze. Wspaniałej karierze, którą od początku do końca spędził w Baltimore Ravens. W niedzielę po raz ostatni wybiegnie na boisko, pewnie się popłacze, choć to wielki chłop i niejedno w życiu widział. Ale właśnie to może go rozczulić.
Nikt nie uwierzy, że nie przypomni mu się tamten wieczór sprzed 13 lat w Atlancie, który zmienił całe jego życie. Nie grał w tamtym spotkaniu (zmierzyły się St Louis Rams i Tennessee Titans), ale był w Atlancie i bawił się na przyjęciu po meczu.
Doszło wtedy do bójki, w której po jednej stronie byli Lewis i jego dwaj koledzy Reginald Oakley i Joseph Sweeting, a po drugiej Jacinth Baker i Richard Lollar – ci dwaj zginęli od ciosów nożem, a poszlaki wskazywały na winę m.in. Lewisa.
Nigdy nie znaleziono jego białej marynarki, w którą był ubrany tamtego wieczoru, na nożu nie odkryto odcisków palców ani DNA, ale w samochodzie Lewisa była krew Bakera. On uniknął odpowiedzialności, poszedł na współpracę z policją, prokurator zgodził się na ugodę, a Lewis dostał rok w zawieszeniu za składanie fałszywych zeznań. Kilka lat później zobowiązał się jednak do wypłaty zadośćuczynienia małej córeczce Bakera.
Lewis się zmienił, nawrócił, teraz mówi, że chce być jak "dobry i wierny sługa" z Ewangelii, ale nie każdy w NFL przechodził taką przemianę, choć wielu popadało w konflikty z prawem. Właściwie nie ma sezonu, by ktoś nie narozrabiał, nie trafił za kratki, kogoś nie pobił albo nie zwyzywał.