Rz: Dziś o 18 kwalifikacje w Willingen, w sobotę (14) drużynówka, w niedzielę zawody indywidualne (14, TVP1, Eurosport). To jedna z ostatnich prób przed mistrzostwami świata w Val di Fiemme. Czujecie już presję? Oczekiwania rosną.
Łukasz Kruczek:
Na razie skupiamy się jeszcze na serii niemieckich konkursów: w Willingen, potem Klingenthal i na mamucie w Oberstdorfie, za tydzień, tuż przed wyjazdem do Val di Fiemme. To jest wyzwanie logistyczne, mamy się czym zająć do mistrzostw.
W skokach da się przygotować formę tak jak w biegach, na konkretny moment?
Można tylko pod względem fizycznym, ale też trzeba z tym uważać, bo może się okazać, że skoczek sobie nie radzi z tym nagłym przyrostem mocy, nie wie, jak go zagospodarować, psuje się technika. Lepiej tak nie eksperymentować.