Nasz dzień przyjdzie

Rozmowa z trenerem Aleksandrem Wierietielnym o koszmarnych dniach po sprincie, o sztafecie i biegu na 30 km.

Publikacja: 26.02.2013 23:43

Aleksander Wierietielny: przez upadek praca poszła na marne

Aleksander Wierietielny: przez upadek praca poszła na marne

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rz: Długo pan musiał przekonywać Justynę, żeby odpuściła bieg na 10 km?

Aleksander Wierietielny:

Nie musiałem przekonywać. Zdecydowaliśmy zgodnie. Justyna nie startuje, bo to jest Justyna Kowalczyk. I nie tyle ona, ile wszyscy wokół czekają wyłącznie na medale. Czwarte, piąte miejsca – to nikogo nie interesuje. To jest już nazywane porażką. Słuchałem spikera w dzienniku, jak zapowiadał, że Justyna biegnie po złoty medal. A to jest sport, kto się nim zajmuje, powinien wiedzieć, że i stuprocentowi faworyci przegrywają. Tak jak Justyna przyjechała na sprint jako stuprocentowa faworytka. A nie ma medalu.

Przed sprintem trudno było nie mówić o złotym medalu, ale przed biegiem łączonym nikt go Justynie nie zawieszał na szyi, chodziło o miejsce na podium.

Ona jest tak przygotowana, że powinna każdy bieg kończyć na podium. Wiem, co mówię.

Więc dlaczego się nie udaje?

Bo największe fizyczne zmęczenie nie uderza w człowieka tak jak trauma psychiczna. To co Justyna przeżyła przez dwa dni po sprincie, to ją prawie zniszczyło. Nieprzespane noce, przepłakane. Żeby to zrozumieć, trzeba przeżyć to co ona przez ostatnie dziesięć lat. Trzeba się tak napracować, poświęcić wszystko, żeby utrzymać formę, zbijać wagę, żeby lepiej biegać klasykiem. Ta praca przez upadek poszła na marne.

A teraz emocje już trochę opadły?

Spokojnie to będzie na emeryturze. To, że Justyna wszędzie, gdzie się pokaże, szczerzy zęby, to nie znaczy, że już zapomniała. Nie, ona tego sprintu nie zapomni do końca kariery.

Decyzja, by wycofać Justynę z biegu na 10 km, miała ją ochronić przed presją?

Nie chodziło o presję, tylko o to, że czwarte miejsce nie jest dla Justyny. Oczywiście, stać ją było również na medal, jestem o tym przekonany, ale mogłaby za taki wysiłek drogo zapłacić w następnych dniach. Tak jak zapłaciła za dogonienie grupy po upadku w sprincie. Ciągle chodzi oklejona specjalnymi taśmami na plecach, bo ją mięśnie bolą. Ona tu przeżyła gehennę, pod każdym względem. Medal był pewny, gdyby nie ten upadek. Nie mówię, że wygrałaby z Bjoergen, ale medal by miała. Więc niech lepiej sobie odpoczywa, pobiegnie w czwartek sztafetę. Dla przepalenia się, ale też po to, by pomóc dziewczynom coś osiągnąć. Na drugiej zmianie stylem klasycznym da z siebie wszystko. A na 30 km? Różnie może być. Na pewno to nie są jeszcze stracone mistrzostwa.

Smarowanie nart nie jest na tych mistrzostwach problemem Justyny?

Po biegu łączonym nie narzekała na narty do stylu klasycznego. Ale przyznała, że trzy Finki, obok których biegła, miały lepsze narty. Natomiast sprzęt do stylu dowolnego bardzo chwaliła. Gdy dziewczyny uciekały jej  na podbiegach, doganiała je na zjazdach. Dziwny był ten bieg. Jak długo Justyna w nim startuje, jeszcze się nie zdarzyło, żeby na zmianę nart po stylu klasycznym przyprowadziła za sobą dziesięcioosobową grupę. A Justyna już po szóstym kilometrze była zmęczona. Zapytałem, jak się czuje, i dała znak, że jest źle. A przecież normalnie jest tak, że to ona w klasyku zamęcza rywalki, zmienia narty, mając jeszcze zapas sił. Teraz to ona się ugotowała, a rywalki zaczęły uciekać. Byłem potem zadziwiony, jak dobrze walczyła w stylu łyżwowym. To był taki dzień, że jakby jej zabrakło ambicji, to mogłaby przybiec nawet 15. czy 20. A przegrała tylko z Norweżkami.

Norwegowie jeszcze nie zdobyli tutaj złota w biegach, a Norweżki robią, co chcą.

Bjoergen zapowiadała, że zdobędzie sześć medali, i niewiele jej zabraknie, pewnie tylko medalu ze sprintu drużynowego, z którego się wycofała. Bieg na 10 km to był kolejny norweski dzień. Ale nasz też przyjdzie.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?