Powiedział pan na początku roku, że żałuje, iż Cracovia nie spadła już trzy lata temu z ekstraklasy. Dziś też by pan tak powiedział?
Janusz Filipiak:
Są różne modele sponsorowania i różne motywy. Większość osób sponsoruje, bo chce mieć sukces, wygrywać, wejść do Ligi Mistrzów i to nie jest nasz model. Cracovia to jest klub szczególny, mający potężną pozycję w Krakowie, jedno z aktywów tego miasta. Jego kibice są z nim związani na dobre i na złe. Oczywiście, każdy chce sukcesu, ale nawet, gdy Cracovia nie wygrywa, to ciągle jest więź z klubem. To, co się okazuje po 10 latach naszej obecności, to bardzo duża akceptacja społeczna tego, że Comarch jest sponsorem. Powtarzam, każdy chce wygrywać, ale od wygrywania jest ważniejsze to, że ten klub wyprowadziliśmy na prostą. Mamy piękny stadion, podziwiany przez wszystkich, halę lodową, własne obiekty treningowe. Ten klub mam większe znaczenie niż inne, gdzie jest tylko dwudziestu facetów biegających po boisku.
Mówi pan, że kapitał społeczny jest najważniejszy, ale kibice Cracovii aniołkami nie są. A jak nie ma wyników, a chuligani narozrabiają, to się chyba wszystkiego odechciewa?