To już trzeci tytuł mistrza świata z rzędu wywalczony przez Patricka Chana. Choć Kanadyjczyk był zdecydowanym faworytem, jego zwycięstwo wisiało na włosku. Lód okazał się śliski nawet dla tak wytrawnego łyżwiarza. Chan dawno już nie zaprezentował programu z taką ilością upadków. Były jednak i świetne komponenty, które przeważyły nieznacznie szalę zwycięstwa na jego korzyść. Pomogła mu również kilkupunktowa przewaga jaką miał po programie krótkim.

Największą niespodzianką i „ czarnym koniem" zawodów okazał się młody Kazach, Denis Ten. Ten zaledwie 19- letni zawodnik świetną formę pokazał już w programie krótkim a przypieczętował wygrywając dowolny, co łącznie pozwoliło mu uplasować się na drugiej pozycji. Ten to całkiem nowa postać w światowym łyżwiarstwie. Urodzony w kazachskich Almatach, jest przedstawicielem koreańskiej mniejszości narodowej w kraju. Swoją przygodę z łyżwiarstwem figurowym rozpoczął na otwartym lodowisku w rodzinnych Almatach. Później trenował na lodowych taflach w centrach handlowych.

Na poważnie jego kariera zaczęła rozwijać się w Moskwie pod okiem słynnej trenerki Tatiany Tarasowej. Tarasową porzucił dla nie mniej znanego Franka Carolla, z którym obecnie pracuje w Kalifornii. Na mistrzostwach w London urzekł kanadyjska publiczność, która zgotowała mu owację na stojąco.

Na podium wdrapał się też tegoroczny mistrz Europy Javier Fernandez, który dość daleko plasował się po pierwszej części konkurencji. Choć nie zachwycił tak jak przed kilkoma tygodniami w Zagrzebiu, potwierdził jednak, że liczy się w walce o medale.

Polak Maciej Cieplucha dość pechowo nie zakwalifikował się do finału.