Reklama

Doping: czy wolno okraść oszusta

Ruszył kolejny proces z dopingiem w tle, inny niż Eufemiano Fuentesa. Stefan Schumacher nie ma tylu powodów, by gryźć się w język.

Publikacja: 10.04.2013 21:07

Stefan Schumacher: dopingowicz nałogowy

Stefan Schumacher: dopingowicz nałogowy

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Hawałej GH Grzegorz Hawałej

Rozpraw ostatnio więcej niż wyścigów. Hiszpański doktor Fuentes czeka już na wyrok, pewnie nie ostatni. Włoski doktor Michele Ferrari na akt oskarżenia, nie pierwszy. Lance Armstrong – na kolejne procesy z firmami, które wypłacały mu premie. A Niemiec Stefan Schumacher, specjalista od czasówek i dziwnych dopingowych historii, wczoraj w Stuttgarcie miał pierwszą rozprawę w procesie, w którym jest oskarżony o wyłudzenie 150 tys. euro od swojego pracodawcy.

Pracodawcą była niesławna grupa Gerolsteiner, którą rozwiązano po serii skandali dopingowych. A wyłudzenie miało polegać na tym, że Schumacher między przyłapaniem go na dopingu w Tour de France 2008 a upublicznieniem wpadki i zwolnieniem z grupy wziął trzy pensje, właśnie wspomniane 150 tys. euro.

Prokurator oskarża go o to, że okłamał szefa grupy Hansa-Michaela Holczera, zapewniając go, że nigdy nie brał CERA, czyli EPO trzeciej generacji. Właśnie CERA u niego wykryto w 2008 roku, podobnie jak u innych kolarzy Gerolsteinera: Bernarda Kohla, Austriaka, który był wtedy rewelacją TdF, i Włocha Davide Rebellina.

Schumacher, zwycięzca m.in. Tour de Pologne 2006, obu czasówek w TdF 2008, brązowy medalista MŚ 2007, cały czas przekonywał, że jest niewinny. Później wyszło na jaw, że na igrzyskach w Pekinie też został złapany na braniu CERA, ale dalej szedł w zaparte. Chciał pozywać organizatorów Touru, z dyskwalifikacją olimpijską walczył przed Trybunałem Arbitrażowym.

Do dopingu przyznał się dopiero kilka tygodni temu w wywiadzie dla „Der Spiegel”. Ten wywiad był wstępem do procesu. Schumacher opowiedział, że brał właściwie wszystko, co się dało, a jego grupa była „samoobsługową apteką”, w której każdy mógł się właściwie częstować, czym chciał.

Reklama
Reklama

Zasugerował, że Holczer wiedział o wszystkim, w jednym z późniejszych wywiadów zarzucił mu, że grał w rosyjską ruletkę: przedstawiał się jako apostoł walki z dopingiem, żeby zrobić reklamę zespołowi, ale nawet palcem nie kiwnął, by te zapowiedzi spełnić. W przeciwieństwie do Fuentesa, który ucieka w niedomówienia, wysyłając sygnał do tych, których dopingował, Schumacherowi zależy na tym, by powiedzieć o dopingu w Gerolsteiner jak najwięcej.

A sąd w pierwszym takim procesie musi rozstrzygnąć, czy Holczer – będzie zeznawał jako świadek za tydzień – mógł być nieświadomym niczego szefem jednej z najbardziej przeżartych dopingiem grup. A jeśli uzna, że nie był, to czy oszukanie oszusta jest poważnym oszustwem, czy nie.

Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Sport
Warszawa biegnie po rekord. W niedzielę odbędzie się 47. Nationale Nederlanden Maraton Warszawski
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Sport
Znajdą się pieniądze na modernizację Polonii? Los inwestycji w rękach radnych
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama