O rosyjskim napastniku świat usłyszał po mistrzostwach Europy w 2008. Arszawin był liderem reprezentacji Rosji, która niespodziewanie dotarła do półfinału rozgrywek. Jego znakomita postawa zaowocowała zainteresowaniem największych europejskich klubów. W styczniu 2009 piłkarz podpisał umowę z Arsenalem. Władze londyńskiego zespołu musiały zapłać dotychczasowemu pracodawcy Rosjanina, Zenitowi St. Petersburg, 17,5 mln euro.
Kiedy Arszawin przychodził do Premier League, wydawało się, że posiada wszystkie cechy potrzebne do podbicia angielskich stadionów. Był szybki, potrafił przewidzieć, co za chwilę wydarzy się na boisku, fantastycznie panował nad piłką. Wątpliwości kibiców budził jedynie wiek piłkarza. Przygodę z wielkim futbolem zaczynał, gdy miał 28 lat. Ale był zdeterminowany. Chciał pokazać, że jeszcze nie jest zbyt późno, by grać na najwyższym poziomie. Fani dość szybko pozbyli się wątpliwości i pokochali Rosjanina. 21 kwietnia 2009 Arszawin strzelił dla Arsenalu wszystkie bramki w zremisowanym 4-4 meczu z FC Liverpool. Przez pół roku strzelił dla swojego nowego zespołu sześć goli. Sezon 2009/2010 był dla niego jeszcze bardziej udany. Wystąpił w 30 spotkaniach, trafiając do siatki rywali 10 razy. Arsene Wenger mówił wtedy, że „Andriej wie, jak działa angielska piłka. Jest bardzo ważną częścią zespołu". Zawodnik potwierdził słowa menadżera w kolejnych rozgrywkach. W sezonie 2010/2011 był królem asyst. Drużyna z Emirates Stadium strzeliła 11 bramek po podaniach rosyjskiego piłkarza. Jednak później gwiazda Arszawina przygasła. Na boisko wybiegał coraz rzadziej. Został wypożyczony do Zenita - klubu, w którym się wychował. Po pół roku wrócił do Londynu, ale otrzymał rolę jedynie rezerwowego. Wystąpił w sześciu meczach, w których nie zdobył już żadnego gola. W tym miesiącu za darmo odszedł z Arsenalu i wrócił do Petersburga. Dlaczego kariera piłkarza nie ułożyła się tak, jak wszyscy się spodziewali?
Jako jeden z powodów wymienia się zbyt silną konkurencję. Gdy Arszawin grał występował w barwach „Kanonierów" musiał walczyć o miejsce w składzie z Cescem Fabregasem, Samirem Nasri czy Tomasem Rosickym. Ale potrafił wygrać rywalizację z kolegami. Na początku swojej kariery w Premier League często zaczynał mecze od pierwszej minuty. Kłopoty zaczęły się później, gdy Fabregas odszedł do Barcelony, a Nasri do Manchesteru City. Wydawało się, że Rosjanin wreszcie pokaże pełnię swoich możliwości. Grał częściej, ale nie robił najważniejszego – nie strzelał. Arsene Wenger był wściekły. Angielscy dziennikarze twierdzą, że słabe występy rosyjskiego piłkarza jedynie ujawniły to, co od dawna działo się w drużynie. Francuski menadżer zachwycał wychowankiem Zenita jedynie podczas rozmów z mediami. Tak naprawdę nie potrafił znaleźć wspólnego języka z piłkarzem. Sprzedałby go, gdyby tylko znalazł się chętny. To dodatkowo blokowało Arszawina. Ostatecznie Arsenal nie przedłużył z piłkarzem umowy wygasającej 30 czerwca. Kibice „Kanonierów" uważają, że pozbycie się reprezentanta Rosji jest wielkim błędem. Wystarczyłoby, aby Wenger okazał mu trochę zaufania i sympatii, a znów grałby jak dawniej.
Wczoraj Rosjanin związał się dwuletnim kontraktem z klubem, w którym zaczynał piłkarską karierę. Zawodnik ma nadzieję, że w swojej ojczyźnie odnajdzie utraconą formę i na przyszłorocznych mistrzostwach świata Rosja zagra pod jego wodzą tak, jak na Euro 2008.