Duński żużlowiec od dłuższego czasu zmaga się z kontuzją ręki. 4 maja podczas GP Szwecji złamał kość nadgarstka. Mimo bolesnego urazu nie zrezygnował ze startów w cyklu i brał udział we wszystkich zawodach mistrzostwa świata. Jednak ambitna postawa nie wystarczyła, by włączyć się do walki o najwyższe cele. Trzykrotny mistrz świata zajmuje dopiero piąte miejsce w klasyfikacji generalnej i do prowadzącego Emila Sajfutdinowa traci 26 punktów. Czarę goryczy przelał ostatni turniej w Kopenhadze. W swojej ojczyźnie Pedersen miał dać popis żużla na najwyższym poziomie. Lecz nie awansował nawet do półfinałów zajmując dopiero dziewiątą pozycję. Zawodnik za swoją słabą dyspozycję nie obwinia kontuzji, ale źle przygotowany sprzęt. Wie, że w czasie GP Danii jego mechanicy dali z siebie wszystko. Mimo to zadeklarował, że jeśli nie dojdą do ładu z motocyklem, zaniecha startów w przyszłorocznym cyklu Grand Prix.

- Ciągle zmagamy się z ustawieniami. Taśma idzie w górę, a ja zostaję w miejscu. To wstyd jeździć tak, ja w tym momencie. Mój zespół stać na wiele więcej – mówił Duńczyk portalowi speedwaygp.com. Trzykrotny mistrz świata za wzór odpowiednio przygotowanego sprzętu podawał motocykl Taia Woffindena. Brytyjczyk może na prostej wyprzedzić dwóch przeciwników. Silnik, którym dysponuje Pedersen, nie jest w stanie wykonać takiej akcji. Dlatego musi poważnie zastanowić się, czy warto kontynuować karierę w GP. – Musimy wprowadzić drastyczne zmiany. Staramy się dopracować każdy, nawet najmniejszy szczegół, jednak nie czuć poprawy mocy. Jestem smutny i rozczarowany. Czułem, że zrobiłem wszystko, co mogłem i więcej już nie jestem w stanie. Powiedziałem chłopakom z zespołu, że musimy rozważyć, czy w 2014 warto wyjeżdżać na tor – żalił się żużlowiec.

Pedersenowi jest przykro, że w sobotę zawiódł kibiców. Zresztą nie tylko on. Do półfinałów nie zakwalifikowali się także dwaj pozostali reprezentanci Danii – Niels Kristian Iversen i Michael Jepsen Jensen. – To oczywiste, że fani są zawiedzeni. Ale nie sądzę, by byli rozczarowani bardziej ode mnie. Mam ochotę ścigać się i zdobywać tytuły. Jednak w Kopenhadze straciłem szanse na mistrzostwo świata. To pewne. Czy pierwsza trójka także jest poza moim zasięgiem? Nie wiem. Bez wątpienia będę walczył, ale nie zawsze wszystko zależy ode mnie. Na szczęście są ludzie, którzy mogą mi pomóc – mówił zawodnik PGE Marmy Rzeszów.

Nicki Pedersen jest jednym z najbardziej utytułowanych żużlowców w historii. Trzy razy zdobywał tytuł mistrz świata (w 2003, 2008 i 2008), raz był drugi (2012) a raz trzeci (2006), co daje mu ósme miejsce w klasyfikacji wszechczasów. Z wciąż startujących zawodników żaden nie może pochwalić się lepszym wynikiem. Duńczyk podkreśla, że nie zamierza kończyć kariery, ale jedynie zrezygnować z udziału w Grand Prix.