Waldemar Fornalik wciąż szuka, pokazał nowych zawodników, którzy niestety, popełniali stare błędy. Mecz świetnie się zaczął. Akcja Jakuba Błaszczykowskiego, po której Mateusz Klich strzelił równie piękną bramkę to coś w rodzaju deseru przed obiadem, który przygotował początkujący kucharz.
Mając przewagę jednego gola i mogąc grać spokojnie Polacy szybko musieli przyjąć warunki, podyktowane przez Duńczyków. Nie potrafiliśmy zatrzymać ich ani w środku boiska, ani po bokach. Rozgrywali spokojnie piłkę, nie napotykając na przeszkody. Klich, poza bramką niczym się nie wyróżnił. Przemysław Kaźmierczak grał jak zwykle w reprezentacji, czyli tak, jakby go nie było na boisku. Grzegorz Krychowiak także wtopił się w szarość. Waldemara Soboty w pierwszej połowie koledzy nie dostrzegali i nie podawali mu piłki. Robert Lewandowski, jak zwykle we wcześniejszych meczach, w których skład był inny, nie otrzymał ani jednego dobrego podania. Nie rozumiem gwizdów kibiców, jakie usłyszał, kiedy schodził z boiska. On sam się denerwował, zdając sobie sprawę, że jak sobie sam piłki nie wywalczy, to na kolegów nie może liczyć.
Z wyjątkiem Jakuba Błaszczykowskiego, jak zwykle szybkiego, ambitnego, dającego z siebie wszystko, jak na kapitana przystało. Ale to wszystko to jeszcze nie jest gra zespołowa. Kiedy w drugiej połowie Fornalik przeprowadził zmiany, gra nieco się poprawiła. Jednak wystarczyło to na kilka akcji. Plusem jest fakt, że mimo prowadzenia Duńczyków 2:1, Polacy potrafili wziąć się w garść i w ciągu sześciu minut zdobyli dwie bramki. Kiedy przyśpieszyli, nawet dobrze zorganizowana obrona Danii musiała skapitulować. Niestety, takich akcji było za mało. Nowi środkowi obrońcy Kamil Glik - Łukasz Szukała to nie jest para marzeń, ale kto wie, czy z braku innych właśnie oni nie wybiegną przeciw Czarnogórze. Im częściej będą ze sobą grać, tym lepiej. Z bramkarzy wolę Artura Boruca, nawet kiedy drybluje we własnym polu karnym. Druga bramka Duńczyków, zdobyta głową przez Martina Braithwaite'a była kopią tej, którą dzień wcześniej, na Łazienkowskiej Polacy strzelili Turcji. Podawał Michał Żyro, strzelał Arkadiusz Milik. Waldemar Fornalik ma w kim wybierać. Problem w tym, że może mu nie starczyć czasu.