Rz: Tenisowym światem wstrząsnęła wiadomość, że zwyciężczyni ostatniego Wimbledonu, Francuzka Marion Bartoli, zamierza zakończyć karierę w wieku zaledwie 28 lat. To możliwe, by tak młoda tenisistka naprawdę czuła się już wypalona?
Andrzej Person:
By dostać się do tenisowej czołówki, trzeba zacząć trenować w wieku czterech czy nawet trzech lat. To oznacza, że od ćwierć dekady ta dziewczyna praktycznie każdy dzień spędzała na korcie. Zresztą, nie tylko w tenisie tak to wygląda. Najlepiej zarabiający golfista, czyli Rory McIlroy, zaczął trenować w wieku 2 lat! Niektórzy się dziwili, że zaledwie 24-letni golfista podpisuje kontrakt sponsorski wszech czasów, a on przecież od 22 lat codziennie odbija po kilka tysięcy piłek golfowych. Po tylu latach pracy jeszcze niedawno policjant czy górnik szedł na emeryturę.
To nie jest za duże poświęcenie, by jako dziecko harować dzień w dzień jak wół, zamiast normalnie przeżywać dzieciństwo?
Nie zgadzam się z takim postawieniem sprawy. Jak ktoś gra na skrzypcach, to też niby traci młodość, a nawet jeszcze gorzej, bo siedzi w dusznym pomieszczeniu. Większość z tych ludzi uważa, że świetnie spędzili młodość, że był to najlepszy okres w ich życiu. Nie wszyscy zostają mistrzami świata, ale wielu jest w czołówce, podróżują, spotykają wspaniałych ludzi i poznają życie. Sport ma w sobie ogromny potencjał, którego nie daje wiele innych dziedzin życia.