Przygodę z wielkim futbolem zaczął dziewiętnaście lat temu. W 1994 zadebiutował w pierwszej drużynie Watford. Przez całą karierę napastnik rozegrał 641 meczów i strzelił 280 bramek. 25 lipca skończył 40 lat, ale nie ma zamiaru rozstawać się z piłką nożną. W tym roku jego klub Crystal Palace awansował do Premier League. Wszystko wskazuje na to, że Phillips zostanie najstarszym zawodnikiem grającym w polu i najstarszym strzelcem bramki w angielskiej ekstraklasie.
Na razie rekord należy do Teddy'ego Sheringhama. Były reprezentant Anglii miał 40 lat i 272 dni, gdy rozegrał ostatnie spotkanie w barwach West Ham United oraz 40 lat i 270 dni, gdy po raz ostatni zdobył gola dla tego zespołu. Lecz były piłkarz Tottenhamu i Manchesteru United nie może być spokojny. Jego wyczyn może odejść w zapomnienie 26 kwietnia. Wtedy Crystal Palace zagra na własnym stadionie z Manchesterem City, a Phillips skończy 40 lat i 275 dni. Jeżeli tego dnia menedżer Ian Holloway zdecyduje się wystawić doświadczonego napastnika, ustanowiony zostanie jeden z dwóch rekordów.
Możliwe także, że zostanie pobity drugi, ponieważ były król strzelców Premiership pokazał, że nie zapomniał, jak strzela się bramki. Twierdzi, że jest szybszy od młodszych kolegów, potrafi ustawić się na boisku, a jeśli nie otrzyma dobrego podania, sam wypracuje dogodną sytuację. Napastnik czuje, że wciąż jest w stanie zagrozić bramkarzom grającym w najlepszych angielskich drużynach, ponieważ umie znaleźć się w odpowiednim miejscu we właściwym czasie. Ostatnio podczas gry w golfa wspominał o tym Sheringhamowi. Obecny rekordzista uśmiechnął się i powiedział: „Powodzenia. Mam nadzieję, że mnie pokonasz".
Niewiele brakowało, a Phillips nie myślałby o biciu rekordu. Na początku nic nie wskazywało, że zostanie wielkim piłkarzem. Zaczynał jako obrońca, ale jego warunki fizyczne nie pozwalały mu na rozwinięcie skrzydeł. Zawodnik ma 170 cm wzrostu. W ataku zagrał przez przypadek. Przed jednym z meczów Baldock Town, w którym występował jako junior, wszyscy napastnicy drużyny byli kontuzjowani. Trener wystawił Phillipsa w ofensywie, ponieważ zmusiła go do tego sytuacja. Obrońca przekwalifikowany na napastnika strzelił dwie bramki. Dzięki temu przypadkowi już nigdy nie wrócił do defensywy. Parę lat później został najlepszym strzelcem Premier League – w sezonie 1999/2000 zdobył dla Sunderlandu 30 goli. W lidze radził sobie świetnie, ale nie potrafił pokazać swoich umiejętności w meczach reprezentacji Anglii. Wystąpił jedynie w ośmiu spotkaniach i ani razu nie pokonał bramkarzy rywali.
Phillips chciał zakończyć karierę po ubiegłym sezonie. – Tylu wielkich zawodników zawiesiło buty na kołku. Zrobili to Paul Scholes czy Jamie Carragher. Pomyślałem, że rozsądnie będzie pójść w ich ślady – mówił były zawodnik Sunderlandu. Ale jego plany uległy zmianie, gdy Crystal Palace wygrał baraż o Premier League z Watfordem. W decydującym meczu Phillips strzelił swojemu byłemu klubowi bramkę z rzutu karnego. Pokusa przejścia na emeryturę oddaliła się szybciej, niż przyszła. Piłkarz stwierdził, że do kontynuowania kariery przekonał go awans. Gdyby zespół z Londynu został w Championship, 40-latek na pewno zrezygnowałby z gry w piłkę nożną. Ale decyzję o emeryturze odłożył o rok. Chce godnie pożegnać się z angielskimi kibicami i zapewnić Crystal Palace utrzymanie w Premiership. Chociaż zadanie nie będzie łatwe.