Tai Woffinden miał już w sobotę zapewnić sobie tytuł, ale zamiast bohaterem, stał się wrogiem publicznym numer jeden.
W tym sezonie młodego Brytyjczyka szczęście nie opuszczało. Kontuzje eliminowały z rywalizacji o mistrzostwo kolejnych zawodników. Darcy Ward, Chris Holder, a ostatnio Emil Sajfutdinow – wszyscy mieli poważne wypadki, które rozwiały ich marzenia o złotym medalu cyklu Grand Prix. Pierwszy w klasyfikacji generalnej Woffinden miał przed sobotnimi zawodami 22 punkty przewagi nad Jarosławem Hampelem.
Brytyjczyk, żużlowiec Betardu Sparty Wrocław, mógł w Sztokholmie powiększyć przewagę i zapewnić sobie mistrzostwo świata. W drugim wyścigu wyjechał z pierwszego wirażu trzeci. Za wszelką cenę chciał wygrać i agresywnie atakował jadącego przed nim Tomasza Golloba.
Na drugim łuku Brytyjczyk stracił kontrolę nad maszyną i wjechał w tylne koło motocykla Polaka. Mistrz świata z 2010 upadł, dodatkowo przygniótł go motor Woffindena. Gollob stracił przytomność i odzyskał ją dopiero w karetce.
Wstępne diagnozy mówiły o silnym wstrząśnieniu mózgu, ale okazało się, że kontuzja jest o wiele poważniejsza. Zawodnik Unibaksu Toruń ma pęknięty siódmy kręg szyjny. Dla niego sezon skończył się w Sztokholmie.