Dariusz Michalczewski, były wybitny pięściarz, od niedawna doradca Masternaka, twierdzi, że musi pan odejść, bo źle przygotował go do walki z Grigorijem Drozdem. Jest pan zaskoczony?
Andrzej Gmitruk
: Te słowa są jak ciosy poniżej pasa. Zrzucanie całej winy na trenera, przy tak dziwnych przygotowaniach, na które nie miałem wpływu, gdy termin pojedynku przesuwany był trzykrotnie, to pójście na łatwiznę. Zgoda, Masternak nie był do tej walki dobrze przygotowany, ale przegrał ją mentalnie, nie wytrzymał ciśnienia, które go przerosło. W dużej mierze przyczynił się do tego sam Michalczewski.
A cóż on takiego zrobił? Nie jest przecież ani jego promotorem, ani trenerem.
Sam siebie nazywa doradcą i mentorem, może więc nie najlepiej doradzał. W pewnym momencie, nie wiedzieć dlaczego Mateusz zaczął mi nagle mówić o przenosinach do Niemiec, o tym, że może lepiej byłby tam postrzegany, gdyby w jego narożniku stanął też niemiecki trener. Nie wiedziałem, że to wpływ Michalczewskiego, że właściwie to już po mnie. Masternak nie powiedział mi wtedy wprost o co chodzi. Ale zasiał wątpliwości, które zastąpiły zaufanie, atmosfera nie była więc najlepsza.