Trudno było oczekiwać, że wraz ze zmianą trenera nagle odmieni się też gra, takich cudów nie ma. Tak samo naiwnie wielu kibiców myślało, kiedy pracę zaczynali poprzedni selekcjonerzy – Leo Beenhakker, Franciszek Smuda i Waldemar Fornalik. Nawałka zaczął odważniej – od zmiany całej linii obrony – więc boleśniej skończył. Nie wiemy po tym meczu, czy trzeba nadal szukać nowych piłkarzy, bo ci z Górnika Zabrze nie grają na poziomie wymaganym od reprezentantów, czy dać im szansę na kolejne mecze. To główny problem trenera.
Widać było różnicę między Polską w budowie a niewiele lepszymi, ale bardziej doświadczonymi i zgranymi Słowakami. Najpierw strzelili nam pierwszą bramkę, a następnie wykorzystali to, że Polakom zaczęły drżeć nogi, i w łatwy sposób wbili drugiego gola.
Po tym meczu wiemy to, co wiedzieliśmy od dawna. Możemy liczyć na Jakuba Błaszczykowskiego, który zawsze walczy i nigdy nie schodzi poniżej europejskiego poziomu, i musimy tak zorganizować grę, aby wykorzystać możliwości Roberta Lewandowskiego.
Krótko mówiąc – Adam Nawałka musi zrobić to, co Fornalikowi się nie udało, a nawet jeszcze więcej. To nie będzie proste. Bez zwycięstw wiara kibiców w nowego selekcjonera nie będzie trwała długo, we wtorek jest mecz z Irlandią i jeśli w Poznaniu drużyna Nawałki też przegra, to na trybuny wróci szyderczy ton i być może nawet Zbigniew Boniek zada sobie pytanie, czy postawił na właściwego konia. A stajnia jest nieduża