Do Warszawy przyjechały największe gwiazdy freestyle motocrossu, bmx czy deskorolki. To, co zobaczą widzowie, może przejść ich najśmielsze oczekiwania. Wybuchy, słupy ognia, skoki na wysokość kilkunastu metrów, niezwykłe akrobacje. O to, by na Stadionie Narodowym nie brakowało emocji, zadba legenda sportów ekstremalnych – Travis Pastrana.
Urodził się 30 lat temu w Annapolis w stanie Maryland (Stany Zjednoczone). Jego wujek był futbolistą amerykańskim. Ale Travis nie miał zamiaru iść w ślady swojego krewnego. Od zawsze fascynowało go to, co ma silnik, konie mechaniczne i wydaje z siebie potężny ryk. Pierwszy raz poprowadził motocykl, gdy miał cztery lata. Jako dojrzały zawodnik odmienił freestyle. To on jako pierwszy wykonał na motorze podwójne salto w tył.
Pastrana próbował prawie wszystkich konkurencji motorowych i w prawie wszystkich odnosił sukcesy. Gdy miał 14 lat, zdobył tytuł World Freestyle Champion. To był jego pierwszy znaczący sukces w zawodach motocyklowych. Później 14 razy wygrał zawody X-games, jedną z najważniejszych imprez sportów ekstremalnych. W 2005 roku związał się z Subaru i startował w rajdach samochodowych. Czterokrotnie był mistrzem Stanów Zjednoczonych.
Dziś jest kierowcą zespołu Roush Fenway Racing, w barwach którego występuje w wyścigach NASCAR. Jednak jego aktywność sportowa przeczy logice i prawom natury. Zdaniem lekarzy Pastrana nie ma prawa samodzielnie egzystować.
W 2000 roku brał udział w zawodach FMX (freestyle motocross). Po wyskoku wylądował na rampie. Motocykl Pastrany utknął w błocie i w niecałą sekundę wyhamował z 80 km/h do zera. Motocyklista poleciał w przód, upadł na głowę, a jego tułów wygiął się w nienaturalny sposób. Okazało się, że kręgosłup Amerykanina oderwał się od miednicy.