Miał pan kiedyś lepszy rok w karierze?
Wydaje mi się, że nie. Kiedy patrzę na ostatni rok, to widzę stabilizację. Nie chodzi mi o strzelanie goli, ale o formę, która pozwalała drużynie odnosić sukcesy. Bramki bramkami, jednak kiedy gra się na równym poziomie przez cały rok, to świadczy o piłkarskiej klasie. Bardzo bym sobie życzył, żeby następne miesiące wyglądały podobnie.
Szkoda, że z reprezentacją nie było tak dobrze jak w klubie.
Na pewno to, że nie pojedziemy na mundial, jest jednym z większych rozczarowań. Głupio gubiliśmy punkty, remisowaliśmy, a w ostatnich meczach, kiedy już musieliśmy wszystko wygrywać, zwyczajnie nie daliśmy rady. Z Borussią też nie wszystko się udało, oczywiście mieliśmy fantastyczny sezon, doszliśmy do finału Ligi Mistrzów, zajęliśmy drugie miejsce w lidze, ale... no właśnie – drugie. Nawet w klasyfikacji strzelców dałem się wyprzedzić, więc jest nad czym pracować.
W Bundeslidze tak słabych wyników jak w grudniu Borussia nie miała kilkanaście lat. Niektórzy eksperci radzą wam skupić się na walce o trzecie miejsce.
Pogubiliśmy ważne punkty, bardzo mnie to boli. Słyszałem o tych sugestiach, które skreślają nas w walce o mistrzostwo, ale proponuję na razie się wstrzymać z tak kategorycznymi sądami. Jeżeli kilku zawodnikom uda się wyleczyć urazy, na wiosnę możemy wrócić silniejsi. Mieliśmy prawdziwą plagę kontuzji, teraz trzeba myśleć o odrabianiu strat. Nie mówię, że od razu dościgniemy Bayern, ale wolę patrzeć, ile zostało nam do miejsca wyżej, niż oglądać się za siebie i drżeć, że jedna porażka może zepchnąć nas w dół.