Motocykliści i kierowcy quadów mieli w czwartek pokonać odcinek specjalny o długości 527 kilometrów. Jednak organizatorzy zdecydowali, że rywalizacja zakończy się po 211 kilometrach. Ich komunikat był lakoniczny: "ze względów bezpieczeństwa". O co dokładnie chodziło - nie wiadomo. Ale Jakub Przygoński nie może narzekać na takie ustalenia. Do piątego punktu kontrolnego, który stał się metą, przyjechał za dwoma Hiszpanami - Markiem Comą i Jordim Viladomsem. Jedyny polski motocyklista w Dakarze do zwycięzcy stracił 22 minuty i 45 sekund. W klasyfikacji generalnej Przygoński jest siódmy.
Trzeci na metę dotarł także jadący quadem Rafał Sonik. Ale dla niego nie jest to zadowalający rezultat. Polak po trzech dniach rajdu był najlepszym quadowcem. Jednak w środę pomylił trasę i zakończył etap na czwartym miejscu. W czwartek znów miał kłopoty ze znalezieniem właściwej drogi. Dotarł na metę 42 minuty i 14 sekund za zwycięzcą, Sergio Lafuente z Urugwaju. Liderem po pięciu dniach jest Chilijczyk Ignacio Casale, który ma 50 minut i 28 sekund przewagi nad trzecim Sonikiem.
Pełną trasę przejechali za to kierowcy samochodów i ciężarówek. V etap do udanych może zaliczyć także Adam Małysz (pilot Rafał Marton). W pewnym momencie jechał nawet jako drugi. Ostatecznie były skoczek narciarski był ósmy. Tuż za nim na metę przyjechali Marek Dąbrowski i Jacek Czachor. Martin Kaczmarski zajął 15. miejsce. Mający problemy z samochodem Krzysztof Hołowczyc ukończył etap na 22. pozycji. W czwartek najszybszy był Nani Roma z Hiszpanii, który prowadzi także w klasyfikacji generalnej. Z Polaków najwyższe miejsce zajmuje Dąbrowski (9.). Hołowczyc jest 11., Małysz 12., a Kaczmarski 13.
W tym roku w Dakarze nie pojedzie już Piotr Beaupre. On i jego pilot Jacek Lisicki co prawda wyruszyli w czwartek na trasę, lecz zrezygnowali już po 30 kilometrach. W ich BMW X5 CC urwał się wahacz. Usterka okazała się zbyt poważna. Załoga wycofała się z rajdu.
Ale Beaupre i Lisicki nie są osamotnieni. Tegoroczny Dakar zmusił do kapitulacji już 111 pojazdów - 56 motocykli, 32 samochody, 13 quadów i 10 ciężarówek. Niestety, wśród pechowej dziesiątki aut ciężarowych znalazły się oba polskie zespoły. MAN Grzegorza Barana, Pawła Grota i Roberta Jachacego nie wytrzymał trudów rajdu. Pękły w nim amortyzatory. Z kolei w Tatrze Jarosława Kazberuka, Macieja Martona i czeskiego mechanika Filipa Skrobanka nie udało się usunąć awarii silnika.