W polskiej piłce mamy nową wojenkę, tym razem partyzancką. Zbigniew Przesmycki swoimi decyzjami i sposobem rządów doprowadza do buntu sędziów. Ci nie mogą wypowiadać się publicznie, nawet na tematy z sędziowaniem związane tylko pośrednio.
Sędzia Marcin Wróbel, na którym wciąż ciążą prokuratorskie zarzuty, a który walczy teraz o oczyszczenie przed Trybunałem Arbitrażowym przy PKOl, opublikował wczoraj na Twitterze i Facebooku wpisy uderzające w Przesmyckiego. „Szef sędziów, działacz PZPN – jednocześnie Prezesem Zarządu firmy sprzedającej krzesełka klubom piłkarskim. TYLKO DYMISJA !" – napisał.
– Już jesienią było głosowanie nad przyszłością Przesmyckiego. Teraz walczy o przeżycie. Środowisko zawrzało po tym, jak pozbawił zawodowego kontraktu Pawła Pskita po jednej błędnej decyzji jego asystenta, który nie zobaczył spalonego. Teraz pewnie zaczyna się szukanie haków, ale skoro to wojna, to obowiązują wojenne zasady. Większość sędziów uznaje, że totalitarne rządy tego pana i dbanie tylko o swój interes, szkodzą całemu środowisku – mówi „Rz" Wróbel.
Sprawa z firmą ArtPlast, której Przesmycki jest prezesem, zapewne nieprzypadkowo wypłynęła właśnie w tym momencie. ArtPlast w 2012 roku wygrał przetarg na nowe siedziska na stadionie Pogoni Szczecin. – Jestem biznesmenem i właśnie dlatego mogę 95 procent czasu poświęcać sprawom sędziowskim. W PZPN wiedzą, że mam firmę, to żadna tajemnica. Wygraliśmy przetarg, jeżeli ktoś zarzuca mi nieuczciwość, spotkamy się w sądzie – mówi „Rz" Przesmycki.
Wróbel przypomina, że poprzedni szef sędziów Sławomir Stępniewski zrezygnował, gdy zatrzymano sędziego Grzegorza Gilewskiego, z którym łączyły go interesy. – Żaden z sędziów nie łudzi się, że Przesmycki zrobi tak samo. Buduje swoją przyszłość, przywracając do pracy choćby Adama Lyczmańskiego, o którym wcześniej mówił, że nie umie sędziować. W ten sposób zdobywa się głosy z terenu. Kiedy Przesmycki przejmował władzę, mówił, że sędzia musi być świętszy od papieża, ale czy teraz ma prawo powiedzieć tak o sobie? – pyta Wróbel.