Rok temu na trasach wokół Trewiru Kubica wywalczył swój najlepszy wynik w mistrzostwach świata. Za kierownicą samochodu klasy RRC zajął piąte miejsce, więc kibice liczyli na kolejny dobry występ. To pierwszy prawdziwie asfaltowy rajd w kalendarzu WRC i spodziewano się, że na tej nawierzchni polski kierowca będzie błyszczał.
– Z chęcią zamieniłbym proporcje rajdów w mistrzostwach świata na dziesięć asfaltowych i cztery albo trzy szutrowe – mówił Kubica, który pewniej czuje się na twardej nawierzchni. Równocześnie studził jednak oczekiwania przed startem w Niemczech: – Niektórzy wiążą wielkie nadzieje z moimi wynikami, ale bądźmy realistami. Myślę, że czeka nas trudny rajd.
Po spokojnym początku i czasach pod koniec pierwszej dziesiątki jedyny poważniejszy błąd w trakcie całego rajdu zakończył się wizytą poza drogą na trzecim odcinku specjalnym. – Straciłem koncentrację w ciasnym nawrocie, potem wszedłem za szybko w zakręt – przyznał Kubica.
Rajdówka nie została mocno uszkodzona, ale wypchnięcie z powrotem na drogę zajęło ofiarnym kibicom ponad cztery minuty. Po tej przygodzie szanse na wynik prysły, choć rozważna i miejscami bardzo szybka jazda drugiego dnia rajdu pozwoliła przebić się do punktowanej dziesiątki. Po drodze Kubica uzyskał najlepsze czasy na dwóch odcinkach specjalnych i łącznie ma już na koncie cztery wygrane próby w WRC.
– Deszcz nam pomógł w wygraniu odcinków, ale i tak jestem zadowolony z jazdy – mówił kierowca. Mety jednak nie osiągnął – w niedzielę rano jeszcze przed startem pierwszego odcinka skrzynia biegów zacięła się na trzecim biegu.