Myślimy nie o punktach, tylko o ludziach, których nie ma. Robert Lewandowski musiał grać, więc po strzeleniu bramki wzniósł ręce ku niebu, dedykując gola zmarłemu przed laty ojcu. To było pierwsze, o czym pomyślał.
Cmentarze są miejscem pojednania i równości. Tu nawet młodzi ludzie w klubowych czapkach i szalikach przechodzą obok siebie bez wrogości, okazywanej sobie nawzajem na stadionach. Groby łączą, bo zmarli nie mają wrogów. Niektórzy nie mieli ich i za życia.
Bodaj najbardziej sportowa aleja zasłużonych na polskich cmentarzach znajduje się na Powązkach (Wojskowych). Kazimierz Deyna spoczywa obok swojego kolegi, szermierza Witolda Woydy. Obaj zdobywali złote medale olimpijskie na tych samych igrzyskach w Monachium. Naprzeciwko leży Władysław Stachurski. Obok szablista ?– olimpijczyk Andrzej Piątkowski i Kamila Skolimowska. Nieco dalej Kazimierz Górski i panczenistka Elwira Seroczyńska. Na jej grobie znajduje się sylwetka łyżwiarki. Na mogile Górskiego – piłka z nazwami miejscowości mówiącymi wszystko o historii polskiej piłki: Lwów, Warszawa, Monachium, Wembley, Ateny. Ta piłka była z brązu. Kiedyś połaszczył się na nią złodziej, ale od świętokradcy żaden złomiarz nie chciał jej kupić. Piłka została podrzucona pod cmentarnym murem. Na mogile Deyny jedno słowo: „Szacunek". W sobotę i niedzielę obok tych miejsc nie można było przejść, tyle tam było lampek.
Ja zapalałem swoje na Bródnie. Tam leżą selekcjonerzy: Ryszard Koncewicz, Mieczysław Szymkowiak, piłkarz i trener Edmund Zientara, pierwszy kapitan reprezentacji na mundialu Władysław Szczepaniak, inna legenda warszawskiej Polonii Leonard Szczawiński. Z niektórymi jeszcze grałem.
Więcej kolegów mam w Falenicy. Kiedyś bohaterom meczów tamtejszego Hutnika z Otwockiem, Karczewem czy Międzylesiem zapalali znicze kibice. Dziś przy grobach Ryśka Banaszka, Wieśka Waśkiewicza, Janka Jobdy, Artka Zduniaka, mojego brata spotykają się tylko rodziny. Nazwiska wyryte na lastrykowych pomnikach już nic nie mówią. Niektóre zdjęcia w popękanym porcelanowym owalu mówią, że odchodzili za wcześnie.