Dziś twierdzi, że zimny nowojorski prysznic był potrzebny, by zrozumiał, jak wiele mu jeszcze brakuje, ile czeka go pracy. I pracował jak szalony, gdy dowiedział się, że czeka go walka z Adamkiem. Otrzyma za nią pół miliona złotych i stanie przed szansą porównywalną z tą w Nowym Jorku. Jeśli wygra w Arenie Kraków, to jego kariera nabierze tempa, a drzwi do innych, jeszcze lepiej płatnych walk otworzą się szeroko. Jeśli przegra, co jest przecież bardzo prawdopodobne, będzie musiał się zatrzymać. Na jak długo, tego nikt nie wie.
Gilowice koło Żywca. Rodzinna wieś Adamka. Tu się urodził i dorastał, to on tę wieś rozsławiał, gdy zaczął wygrywać na zawodowych ringach. Tu wciąż jest jego duży dom, który sam budował. Od czasu, kiedy z żoną i córkami wyjechał do USA za chlebem (to jego słowa), stoi pusty, ale rodzina mieszka obok, dogląda, włącza ogrzewanie. Adamek nie wie, czy wróci na stałe do Polski. Córki dorastają, chcą żyć w Ameryce. On i żona też czują się tam dobrze.
Ale kiedy pojawiła się propozycja, by na Polsat Boxing Night III walczyć ze Szpilką, młodym wilczkiem polskiego zawodowego boksu, nie wahał się ani chwili. Tym bardziej że pieniądze są godne byłego mistrza świata dwóch kategorii wagowych – 250 tysięcy dolarów. „Góral", który w marcu tego roku doznał bolesnej porażki na amerykańskiej ziemi z rąk Ukraińca Wiaczesława Głazkowa, na więcej dziś nie może liczyć. Być może, jeśli w dobrym stylu pokona Szpilkę, ta sytuacja się zmieni, bo on nie zamierza jeszcze kończyć kariery, choć w grudniu stuknie mu 38 lat.
Jeszcze w marcu, gdy przegrał z Głazkowem, mówił, że czas z boksu odejść. Później przyleciał do Polski i wciągnięty w wielką politykę startował bez powodzenia w wyborach do europarlamentu. Teraz znów wrócił, ale już w swojej właściwej roli, by przygotować się do sobotniej gali i pokonać Szpilkę.
– Zwyczajnie go zleję. Nic mi nie dolega, jestem szybki, a jak jestem szybki, to on mnie nie dotknie – mówi w swoim stylu Adamek. Zawsze był pewny swego i to jest jego siła. Trener Roger Bloodworth też nie ma wątpliwości, kto wygra, ale docenia umiejętności Szpilki. – To dobry chłopak, sporo umie. Jest w ringu agresywny, ma mocną lewą rękę, ale nie lubi presji i popełnia błędy w obronie, które Tomek wykorzysta – powiedział „Rzeczpospolitej".
Gdy mówię, że Adamek może mieć problem, bo Szpilka jest mańkutem i walczy z odwrotnej pozycji, Bloodworth odpowiada, że Tomek i z tym da sobie radę. – Przygotowywaliśmy się pod tym kątem dziewięć tygodni, a to, że facet jest leworęczny, niewiele zmienia. Sam Adamek też uważa, że to nie będzie dla niego żaden kłopot. I na dowód prezentuje jedną z akcji, która powinna być skuteczna w starciu ze Szpilką. – Zobaczysz, pokażę mu, jak wygląda prawdziwy boks – kończy uśmiechnięty od ucha do ucha. Szpilka, który do tego pojedynku przygotowywał się w Wiśle, mówi mniej niż zwykle. Jest skoncentrowany, poważny, ale też pewny swego. – Czekałem na tę walkę trzy lata, od czasu, gdy wyszedłem z więzienia i zobaczyłem, jak walczy Adamek. W sobotę zakończę jego karierę – powiedział w jednym z ostatnich wywiadów. Ciekawe, czy dotrzyma słowa.