Reklama

Budziki z czasem znikają

Tomasz Cichocki, znakomity żeglarz opowiada o samotności, strachu i Bożym Narodzeniu na oceanie.

Aktualizacja: 23.12.2014 07:15 Publikacja: 23.12.2014 01:00

Budziki z czasem znikają

Foto: materiały prasowe

Nie udało się opłynąć globu bez zawijania do portu, ale pan już się odgraża, że w przyszłym roku spróbuje po raz kolejny. Zawsze był pan taki uparty?

Tomasz Cichocki: Pewnie tak, chociaż nie mnie mówić o moim charakterze. Podejrzewam, że żona miałaby nieco inne określenie niż upór, ale rzeczywiście staram się zawsze doprowadzać rozpoczęte działania do końca. Tak pewnie już zostanie, bo jestem coraz bardziej zdeterminowany. Razem z teamem brzegowym mam już przygotowany terminarz i we wrześniu przyszłego roku startuję. Niestety, jestem też niecierpliwy, co powoduje, że wypływam w rejsy może nie do końca przetestowanym sprzętem, chociaż w tym przypadku nie miało to żadnego znaczenia, bo nikt nie był w stanie przewidzieć takiego sztormu. Tę potyczkę ocean wygrał – co do tego nie ma wątpliwości – ale to nie jest do końca tak, że się nie udało. Zgięty maszt uniemożliwił mi po prostu dalsze pływanie.

Pozostało jeszcze 90% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Sport
Stadion Polonii: ratusz poprosi cztery firmy o złożenie ofert
Sport
Zmarł Hulk Hogan, ikona i popularyzator wrestlingu
Sport
Nie żyje Felix Baumgartner, legenda sportów ekstremalnych
Sport
Nie chce pałacu. Kirsty Coventry - pierwsza kobieta przejmuje władzę w MKOl
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Reklama
Reklama