Prezesem PKOl został w smutnych okolicznościach, bo zastąpił Piotra Nurowskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Funkcję objął tymczasowo, ale zarząd po kilku miesiącach uznał, że przyspieszonych wyborów nie będzie, bo lepszy kandydat się nie znalazł. Swoją działalność sportową długo nazywał „hobby”. Nie pobierał pensji, bo nie musiał. Miał firmę, nieźle zarabiał.
Był urodzonym dyplomatą i prawdopodobnie także dlatego tak dobrze odnalazł się w ruchu olimpijskim. Niewielu Polaków umie wydeptywać sobie ścieżki we władzach organizacji sportowych. On tymczasem jako 75-latek wciąż formalnie był członkiem Komitetu Wykonawczego Stowarzyszenia Europejskich Komitetów Olimpijskich (EOC) oraz zarządu Światowej Agencji Antydopingowej (WADA).
Czytaj więcej
Wybory szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) mogą wprowadzić świat sportu na nowe tory, ale bardziej prawdopodobne, że niemal wszystko zostanie po staremu.
Nie żyje Andrzej Kraśnicki. Jeden z najbardziej wpływowych ludzi polskiego sportu
Był prezesem Polskiej Konfederacji Sportu (2003-05) oraz Związku Piłki Ręcznej w Polsce (2006-2021). Szczypiorniaka poznał od podszewki jako były zawodnik i trener. Podniósł dyscyplinę z ruiny. Pełniąc już funkcję prezesa podpisał się zarówno pod największymi sukcesami polskiej piłki ręcznej, jak i późniejszym kryzysem, gdy widzieliśmy, że władze ZPRP okresu prosperity nie wykorzystały.
PKOl-owi szefował od 2010 do 2023 roku. To do niego zgłaszał się EOC, szukając poważnego gospodarza dla igrzysk europejskich, których pierwsze edycje organizowały Baku oraz Mińsk. Niektórzy mówili, że impreza, którą przeprowadziły ostatecznie Kraków i Małopolska, ma być zwieńczeniem jego pracy dla sportu, ale sam nigdy tego otwarcie nie przyznał.