Komitet Wykonawczy MKOl-u ukarał Rosyjski Komitet Olimpijski (ROC) za to, że przyjął w poczet swoich członków organizacje sportowe z Doniecka, Chersonia, Ługańska i Zaporoża, czyli więc bezprawnie zaanektowanych regionów Ukrainy. To złamanie Karty Olimpijskiej w zakresie dotyczącym integralności terytorialnej narodowych komitetów.
Rosjanie zostali zawieszeni dopiero teraz, choć wojna w Ukrainie trwa od lutego 2022 roku, a szefem ROC-u pozostaje Stanisław Pozdniakow, czyli porucznik tamtejszej armii, który na początku inwazji opowiadał, że „uczestnictwo w specjalnej operacji militarnej to wielki przywilej”.
Czytaj więcej
Świat sportu otwiera Rosjanom kolejne drzwi. Wracają na międzynarodowe boiska tamtejsi piłkarze, choć na razie tylko najmłodsi.
Czy Rosjanie wystąpią na igrzyskach olimpijskich w Paryżu
ROC nie może już funkcjonować jako narodowy komitet olimpijski. Organizacja nie dostanie też od MKOl-u żadnych środków, a tylko po igrzyskach w Tokio narodowe komitety otrzymały do podziału 540 mln dolarów. Zawieszenie nie zmienia sytuacji samych sportowców. Rekomendacje MKOl-u z marca tego roku pozostają w mocy.
To oznacza, że władze ruchu olimpijskiego wciąż zalecają, aby umożliwić Rosjanom (oraz Białorusinom) udział w międzynarodowych zawodach jako sportowcom neutralnym pod warunkiem, że nie popierają wojny w Ukrainie i nie są w żaden sposób związani z resortami siłowymi.