Reklama
Rozwiń

Stefan Szczepłek: Marzenie Julka

Janusz Dorosiewicz i Juliusz Kulesza (alfabetycznie, bo gdyby wziąć pod uwagę wiek to kolejność byłaby odwrotna) zostali przez radę miasta wyróżnieni tytułami Honorowego Obywatela Warszawy.

Publikacja: 01.08.2023 14:12

Juliusz Kulesza

Juliusz Kulesza

Foto: PAP/Rafał Guz

To pierwszy przypadek, gdy laureaci tej nagrody mają związek ze sportem (z wyjątkiem ubiegłorocznego zwycięzcy, mera Kijowa Witalija Kliczki). Nie za to ich jednak uhonorowano. Juliusz Kulesza - rocznik 1928, ale każe sobie mówić po imieniu, „bo przecież jesteśmy kolegami warszawiakami z boiska” - miał szesnaście lat, kiedy podczas powstania warszawskiego walczył w obronie Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, na rogu ulic Sanguszki i Zakroczymskiej.

Co rok, kiedy w siedzibie wytwórni odbywają się uroczystości upamiętniające heroiczną walkę powstańców, członek AK, od niedawna kapitan Juliusz Kulesza zajmuje zawsze honorowe miejsce. Z każdym rokiem tych miejsc jest coraz mniej. W tym został już tylko on. Ostatni, 95-letni obrońca tej reduty, w której śmierć poniosło około stu młodych patriotów, którzy wymarzyli sobie wolność.

Juliusz Kulesza miał szesnaście lat, kiedy podczas powstania warszawskiego walczył w obronie Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, na rogu ulic Sanguszki i Zakroczymskiej

Julek jest grafikiem, uczniem profesora Tadeusza Kulisiewicza na ASP, autorem około ośmiuset opublikowanych prac. To nie przypadek, że był jednym z ilustratorów słynnej książki legendarnego piłkarza i dziennikarza Stanisława Mielecha „Gole, faule i ofsaidy”, z roku 1957. Autor szukał współpracowników, którzy czują sport i lepiej nie mógł trafić. Rysunki Kuleszy sąsiadują tam z pracami innych legend: Zdzisława Czermańskiego, Edwarda Ałaszewskiego, szermierza, medalisty olimpijskiego z Amsterdamu Jerzego Zabielskiego czy Juliana Żebrowskiego.

Ale Kulesza znany jest najbardziej ze swoich książek wspomnieniowych, poświęconych historii powstania warszawskiego oraz konspiracyjnym rozgrywkom piłkarskim w okupacyjnej Warszawie: „Podziemny futbol 1939 - 1944” oraz „Zakazane gole”. Tę drugą dedykował starszemu koledze z boiska, kapitanowi żoliborskiego klubu Promyk, słynnemu po latach podróżnikowi Olgierdowi Budrewiczowi.

Przy Kuleszy 83-letni Janusz Dorosiewicz to jest junior. Stefan Friedmann w swojej książce „70 lat mojego dzieciństwa”, pisząc o początkach swojej kariery w studenckim kabarecie „Hybrydy” przy Mokotowskiej 48, wymienia nazwiska osób związanych z tym miejscem. Obok plejady twórców kultury znalazł się i „Janusz Dorosiewicz, ksywa Kaczmarek - to jemu prezydent Reagan zawdzięcza swoje popiersie w Alejach Ujazdowskich”.

Janusz Dorosiewicz

Janusz Dorosiewicz

Foto: PAP/Rafał Guz

Nie tylko prezydent Stanów Zjednoczonych. 4 czerwca 2021 roku, w rocznicę wolnych wyborów, z inicjatywy Janusza Dorosiewicza odsłonięto w stolicy pomnik Solidarności. Inicjator wymyślił sobie, że częścią pomnika będzie fragment autentycznego muru berlińskiego. Szukał go i znalazł pod Wrocławiem. Okazało się, że kolekcjonerem części muru był lekarz stomatolog, kolega ze starych Hybryd. Sprawę załatwiono w pięć minut.

Janusz Dorosiewicz przyczynił się też do wzniesienia pomnika Kazimierza Deyny. Zaczęło się od realizacji pomysłu sprowadzenia do Warszawy prochów zmarłego w USA dwukrotnego mistrza olimpijskiego we florecie, przyjaciela Dorosiewicza Witolda Woydy. Kiedy to się już udało, wymyślił sobie, że dwaj warszawiacy z wyboru, koledzy z reprezentacji, którzy zdobywali złote medale na tych samych igrzyskach olimpijskich w Monachium, a zmarli daleko od ojczyzny, powinni leżeć obok siebie.

Przekonał Mariolę Deynę do tego pomysłu, założył fundację im. Kazimierza Deyny, sprowadził prochy piłkarza z San Diego do Warszawy. Tuż przed rozpoczęciem Euro 2012 w Alei Zasłużonych cmentarza wojskowego na Powązkach złożono urnę z prochami piłkarza. Tego samego dnia, przed stadionem Legii odsłonięto jego pomnik.

Janusz Dorosiewicz w środowisku sportowym jest wyjątkowy nie tylko z tego powodu, że dba o pamięć, ale że płaci za to z własnej kieszeni

Powstał głównie z funduszów zebranych przez kibiców, ale Dorosiewicz dołożył swoje. Jak do pozostałych pomników i rozmaitych inicjatyw, upamiętniających wybitnych sportowców. Turniejów piłkarskich i szermierczych, których patronami są Deyna i Woyda, czy muralu Deyny na Ursynowie. Jest więc Dorosiewicz wyjątkowy w środowisku sportowym nie tylko z tego powodu, że dba o pamięć, ale że płaci za to z własnej kieszeni. Wie o tym także m.in. Pogoń Lwów.

Może jemu jest łatwiej, bo zna „wszystkich”, od pana Bolka, wpuszczającego na kort Legii, po Nancy Reagan i Roberta De Niro. Jako współproducent filmów Władysława Pasikowskiego zna środowisko filmowe. W Nowym Jorku współpracował blisko z Ivanem Lendlem, w Toronto założył piłkarski klub polonijny, w którym grali reprezentanci Polski, a z Grzegorzem Latą prowadził sklep sportowy.

Po roku 1989 wrócił do Polski, bo „już było można i warto”. Był prezesem CWKS Legia i dyrektorem Polskiego Związku Tenisowego. Cały czas coś robi, a jako szara eminencja służy radą, pomocą lub wsparciem. Wciąż ma plany, nie zna pojęcia „tego nie da się zrobić”, a wszystko to stanowi zaprzeczenie jego PESELA, zaczynającego się od cyfry 3.

Podczas uroczystości nadania tytułów w auli Politechniki Warszawskiej Juliusz Kulesza zakończył swoje wystąpienie słowami: „Mam jeszcze jedno marzenie”. Zrobił pauzę, dającą szansę słuchaczom na odgadnięcie. Spodziewano się raczej jakiegoś patetycznego stwierdzenia. A Julek dokończył: „Żeby Polonia znów awansowała do ekstraklasy”.

Ktoś to na sali skomentował od razu, że Rada Warszawy kierowała się przy wyborze laureatów swoistym ekumenizmem. Jednym został legionista, a drugim polonista. I bardzo dobrze. Taka jest Warszawa.

Piłka nożna
Rusza Ekstraklasa. Raków, Legia i inne tajemnice
Komentarze
Stefan Szczepłek: Polska piłka w ruinie
Sport
Nie chce pałacu. Kirsty Coventry - pierwsza kobieta przejmuje władzę w MKOl
Sport
Transmisje French Open w TV Smart przez miesiąc za darmo
Sport
Witold Bańka wciąż na czele WADA. Zrezygnował z Pałacu Prezydenckiego