Rosja i BRICS. Władimir Putin planuje igrzyska dla połowy świata

Rosjanie chcą zorganizować własne igrzyska z udziałem sojuszników oraz pozostałych krajów BRICS, bo nie mają pewności, jaką reprezentację będą mogli wysłać za rok do Paryża.

Publikacja: 08.06.2023 09:36

Prezydent Rosji Władimir Putin

Prezydent Rosji Władimir Putin

Foto: PAP/EPA, GAVRIIL GRIGOROV / SPUTNIK / KREMLIN POOL

Budowa alternatywnej rzeczywistości trwa. Rosjanie robią kolejne kroki w kierunku przeprojektowania swojego sportu. Realnego kształtu nabierają opowieści ministra Olega Matycina, który zapowiedział organizację zawodów wzorowanych na imprezie „Przyjaźń”. Związek Radziecki przygotował ją w 1984 roku dla sojuszników, który zbojkotowali igrzyska w Los Angeles.

Ideę autorytetem wsparł Władimir Putin. Prezydent - jak informuje „Le Monde” - chciałby w przyszłym roku wielkiej imprezy z udziałem Rosji, Brazylii, Indii, Chin oraz Republiki Południowej Afryki, czyli krajów grupy BRICS, które łącznie mają blisko 3 mld obywateli. To pozwoliłoby kremlowskiej propagandzie na snucie opowieści o igrzyskach z udziałem blisko połowy świata.

Czytaj więcej

Olha Charłan: Czas otworzyć oczy

Niewykluczone, że lista będzie jeszcze bogatsza, bo członkami grupy chciałyby zostać Argentyna i Arabia Saudyjska, a w przyszłości może także Zjednoczone Emiraty Arabskie, Algieria, Egipt, Bahrajn czy Indonezja. Mówił o tym kilka tygodni temu ambasador RPA przy BRICS Anil Sooklal. Wspomniał też o zainteresowaniu akcesją kilku krajów afrykańskich, ale nie wymienił ich nazw.

Putin zlecił już przygotowanie imprezy rządowi. Projekt, którego kształt mamy poznać najpóźniej 1 lipca, nadzoruje premier Michaił Miszustin. Rosjanie chcieliby go zaprezentować partnerom w pełnej krasie podczas sierpniowego szczytu BRICS w Johannesburgu. - Nasza wspólna misja to imprezy, które nie są przedmiotem gier politycznych - przekonuje Matycin.

Czy Rosjanie pojadą na igrzyska w Paryżu

Rosjanie szykują się na sytuację, w której decyzje międzynarodowych federacji ograniczą ich reprezentację na igrzyskach w Paryżu. Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) nie podjął jeszcze decyzji dotyczącej ich dopuszczenia do olimpijskiego startu, rekomendował jedynie umożliwienie tamtejszym sportowcom występów w zawodach kwalifikacyjnych - na określonych warunkach.

Rosjanie - respektując rekomendacje - mogliby wysłać na igrzyska ok. 180 sportowców. Dwa lata temu w Tokio było ich 335 i przywieźli do kraju 71 medali

Reguły te pozwalają na udział w imprezach jedynie indywidualnym sportowcom - a nie drużynom - którzy wystąpią bez flagi i narodowych barw, nigdy nie wspierali wojny oraz nie mają powiązań z resortami siłowymi. To warunki, których uczciwe wypełnienie byłoby niemal dyskwalifikujące, bo wielu tamtejszych potencjalnych olimpijczyków to wojskowi.

Restrykcyjnie do weryfikacji sportowców podeszła chociażby Międzynarodowa Federacja Szermiercza (FIE), ale już na mistrzostwach świata w judo widzieliśmy wielu zawodników, którzy w przeszłości zdobywali medale na wojskowych igrzyskach jako zawodnicy CKSA Moskwa. Wszystko dzięki temu, że dziś oficjalnie są zatrudnieni jedynie w Narodowym Centrum Treningowym.

Czytaj więcej

Magnus Carlsen: Rosjanie? Coraz bardziej wątpię

Matycin policzył niedawno, że - respektując rekomendacje - Rosjanie mogliby wysłać na igrzyska ok. 180 sportowców. Dwa lata temu w Tokio było ich 335 i przywieźli do kraju 71 medali. Czternaście - w tym pięć złotych - zdobyły drużyny. Niektórzy uważają, że Rosjanie sami mogą igrzyska zbojkotować, zamiast wysyłać do Paryża reprezentację kadłubową. Nic dziwi, że szykują alternatywne rozwiązanie.

Szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego (ROC) Stanisław Pozdniakow rekomendacje MKOl-u nazywa „farsą”. Mówi o „teatrze marionetek, w którym stronnicze i upolitycznione figury pociągają za sznurki, a inni mogą jedynie czytać tekst, grając swoją rolę jak postacie w sztuce”. - Interesuje nas nie tylko sport, ale także prawa człowieka - podkreśla, cytowany przez rządową agencję TASS.

Gdzie mogą startować Rosjanie i Białorusini

Kilka dni temu podczas posiedzenia ROC-u zapadła decyzja, że tamtejsi sportowcy żadnych deklaracji  o naturze politycznej nie podpiszą. Potwierdził to Przewodniczący Rosyjskiej Komisji Dumy Państwowej ds. Kultury Fizycznej i Sportu Dmitrij Swiszczow, co stawia pod znakiem zapytanie chociażby udział jego rodaków w tegorocznym Wimbledonie.

Rosjanom i Białorusinom na powrót do rywalizacji pozwoliły już władze łucznictwa, kajakarstwa, kolarstwa, szermierki, golfa, judo, pięcioboju nowoczesnego, strzelectwa, skateboardingu, tenisa stołowego, taekwondo, triatlonu oraz zapasów - to duża część rodziny olimpijskiej. Przeciwko wciąż są federacje lekkiej atletyki, badmintonu, jeździectwa, wspinaczki sportowej i surfingu.

Czytaj więcej

Garri Kasparow: To będzie początkiem końca reżimu

Szef MKOl-u Thomas Bach chwalił niedawno międzynarodowe federacje za organizację zawodów z udziałem Rosjan oraz Białorusinów. Jego zdaniem „pokazały, że to możliwe”. Opowiadał także o „autonomii sportu podważonej przez niektóre rządy”, które chcą „podzielić globalny ruch sportowy”, choć widać, że dziś dzielą go przede wszystkim rekomendacje opracowane w Lozannie.

Igrzyska w Paryżu rozpoczną się 26 lipca przyszłego roku. Decyzja w sprawie dopuszczenia do nich Rosjan oraz Białorusinów należy do MKOl-u, ale władze ruchu olimpijskiego muszą liczyć się przede wszystkim z opinią gospodarzy, którzy kluczą i są w tej sprawie podzieleni. Wielu czeka na stanowisko prezydenta. Francji Emmanuel Macron podobno głos zabierze w lipcu.

Budowa alternatywnej rzeczywistości trwa. Rosjanie robią kolejne kroki w kierunku przeprojektowania swojego sportu. Realnego kształtu nabierają opowieści ministra Olega Matycina, który zapowiedział organizację zawodów wzorowanych na imprezie „Przyjaźń”. Związek Radziecki przygotował ją w 1984 roku dla sojuszników, który zbojkotowali igrzyska w Los Angeles.

Ideę autorytetem wsparł Władimir Putin. Prezydent - jak informuje „Le Monde” - chciałby w przyszłym roku wielkiej imprezy z udziałem Rosji, Brazylii, Indii, Chin oraz Republiki Południowej Afryki, czyli krajów grupy BRICS, które łącznie mają blisko 3 mld obywateli. To pozwoliłoby kremlowskiej propagandzie na snucie opowieści o igrzyskach z udziałem blisko połowy świata.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
rozmowa
Olha Charłan: Czas otworzyć oczy
szachy
Garri Kasparow: To będzie początkiem końca reżimu
Inne sporty
Rosjanie świętują medale i powrót do sportu. Obawy się potwierdziły
Sport
WADA walczy o zachowanie reputacji. Witold Bańka mówi o fałszywych oskarżeniach
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle