Nie można inaczej, wszyscy będą mieli ten problem. Mam wrażenie, że dawniej, kiedy ja grałem, a nawet później, kiedy podczas mundialu w Korei byłem wiceprezesem związku, wszędzie było bliżej. Mistrzostwa w Rosji będą bardzo trudne pod względem logistycznym. Po meczu w samolot, nad ranem powrót do hotelu, zatłoczone miasta... Potrzebne będzie odpowiednie wyżywienie, wspomaganie, samodyscyplina. Nie każdy da sobie z tym radę i nie każdy to wytrzyma. Ale takie problemy będą dotyczyły wszystkich reprezentacji. Nie wyobrażam sobie w przyszłości mistrzostw świata z udziałem 48 reprezentacji, podzielonych na 16 trzyzespołowych grup (jest taki pomysł FIFA – przyp. red.). To mnie nie przekonuje. Mam wrażenie, że pogoń za pieniędzmi i sponsorami trochę zabija sport.
W dodatku Rosja to nie Francja, członek Unii Europejskiej, gdzie wszystko łatwiej się załatwia i na miejsce można dotrzeć autostradą...
Dla Rosjan mundial jest bardzo dużym wyzwaniem, ale i okazją do pokazania światu, że potrafią sobie dać radę z największą imprezą sportową świata, tak jak przygotowali igrzyska w Soczi. Mam na myśli tylko organizację, nie wchodzę w sprawy dopingu sportowców rosyjskich. Muszę przyznać, że w czasie trzech dni pobytu w Moskwie przekonaliśmy się o życzliwości Rosjan. Widać było ich dobrą wolę, były przejawy przyjaźni, chyba każdy Rosjanin wiedział, co dzieje się w Moskwie i kto z okazji losowania tam przyjechał. Ale byli bardzo skrupulatni podczas sprawdzania akredytacji, mam wrażenie, że w trudnych sytuacjach mogą być nieprzewidywalni.
A czy myślicie już o tym, co po meczach grupowych? To też ma związek z logistyką.
Niech pan przestanie. Logistycznie jesteśmy przygotowani na wszystko, ale żeby wprowadzić plany w życie, najpierw trzeba wyjść z grupy. To będzie bardzo trudne. Nie możemy przegrać pierwszego meczu z Senegalem. Teraz myślimy o nim, potem będziemy myśleli o Kolumbii, a następnie o Japonii. Widział pan dobrego tenisistę, który przyjeżdża na turniej i przed pierwszym pojedynkiem myśli o tym, z kim zagra w półfinale? Jeśli tak będzie myślał, to może w ogóle do tego półfinału nie dotrzeć. Adam Małysz też myślał przede wszystkim o następnym skoku i dobrze na tym wychodził. Jeśli wyjdziemy z grupy, trafimy najprawdopodobniej na Anglię lub Belgię. A jeśli któregoś z tych przeciwników pokonamy, to następnym rywalem może być Brazylia. Kibice i dziennikarze mogą spekulować, analizować. Taki urok tego zawodu, ale niech pan wybaczy – ja dziś nie będę o tym myślał. Spokojnie, to tylko mundial.