Relacja z Arłamowa
Uścisk dłoni selekcjonera będzie musiał wystarczyć jako rekompensata. Poklepanie po plechach, bilet powrotny do domu i będą mogli zacząć wakacje. Wielu z nich nie robiło sobie większych nadziei i nie liczyło na to, że 13 czerwca znajdą się w samolocie do Soczi. Każdy ma jednak marzenia i pewnie także ich myśli biegły w stronę mundialu.
Wielkich dramatów i łez nie należy się jednak w poniedziałek w Arłamowie spodziewać. Piłkarze mają specyficzną, zawodową inteligencję i odczytują znaki wysyłane przez sztab. Widzą, do jakiej grupy są oddelegowani na treningach i mogą z dużą dozą prawdopodobieństwa wywnioskować, czy pojadą na mundial.
I chyba obaj młodzi zdolni, którzy dostali od selekcjonera szansę pokazania się, wiedzą, że na nich jeszcze za wcześnie. Mowa o 19-letnim Sebastianie Szymańskim z Legii i o rok starszym Szymonie Żurkowskim z Górnika Zabrze. Szczególnie drugi z nich odstawał jeszcze technicznie od najlepszych, wśród których się znalazł. Prawdopodobnie na ostatnim etapie rywalizacji o wyjazd na wielki turniej odpadnie znów 23-letni Paweł Dawidowicz, który został już skreślony dwa lata temu przy okazji Euro. Na mundial raczej nie pojedzie też jego rówieśnik Tomasz Kędziora.
Największe dramaty dotyczą tych, którzy w normalnych warunkach znaleźliby się w kadrze, ale na przeszkodzie stanęło zdrowie. W 2008 roku przed Euro reprezentacja była na zgrupowaniu w niemieckich Alpach w miejscowości Donaueschingen i tam Leo Beenhakker miał dokonać ostatecznego wyboru, kogo weźmie na Euro. Jednym ze skreślonych był Grzegorz Bronowicki, który nie zdołał się wyleczyć. Piłkarz ze łzami w oczach wsiadł na rower i płacząc, pojechał w pole rzepaku, by tam, z dala od dziennikarzy, ale też kolegów, dać upust emocjom. Dwa lata temu przed Euro kontuzji doznał Maciej Rybus i też na turniej nie pojechał.
Teraz znaki zapytania w kwestiach zdrowotnych można stawiać przy trzech piłkarzach: bramkarzu Łukaszu Skorupskim oraz środkowych pomocnikach – Krzysztofie Mączyńskim i Jacku Góralskim. Na szczęście te znaki zapytania są niewielkie. Drugi z wymienionych ma problemy z barkiem, który wybił jeszcze w Juracie. U zawodnika bułgarskiego Łudogorca jest to uraz powracający. W Juracie udało się szybko zareagować, doktor Jacek Jaroszewski zdołał mu nastawić bark, nie zdążyły się robić przykurcze. Nawałka jednak bał się, że Góralskiemu kontuzja może się odnawiać. Zawodnik jednak popracował mocno nad wzmocnieniem newralgicznego miejsca, zacisnął zęby i ani razu nie okazał podczas treningów, że coś go boli, ani razu też nie opuścił zajęć. W sztabie wszyscy zapewniają, że jest w pełni zdrowy i gotowy do wyjazdu. W podobnym tonie mówi też piłkarz: – Nie ma żadnego śladu po kontuzji, codziennie robię ćwiczenia korekcyjne i wszystko będzie w porządku.