Cofnijmy się kilka lat wstecz, gdy obowiązywało jeszcze prawo hazardowe uchwalone w 2009 roku. Przepisy prawa były wówczas na tyle nieskuteczne, że zagraniczni bukmacherzy aż do końca marca 2017 r. dominowali na polskim rynku zakładów bukmacherskich, odbierając klientów legalnym firmom. Świadcząc na polskim rynku swoje usługi wyłącznie przez Internet, w pewnym momencie zdominowali nasz rynek w tak znaczącym stopniu, że ich udział stanowił aż 90%. Strony takich bukmacherów były powszechnie dostępne, a zagraniczne firmy liczyły zyski, od których nie płaciły w Polsce podatku. W tamtym czasie zagraniczni bukmacherzy nie próbowali nawet zdobyć polskiego zezwolenia, gdyż swobodnie funkcjonowali bez niego, a dostosowanie się do wymogów polskiego prawa z pewnością skomplikowało by ich działalność, a także pomniejszyło zyski o wysokość odprowadzanych w Polsce podatków. Jednak po zmianach prawnych, obowiązujących od 1 kwietnia (częściowo od 1 lipca) 2017 r. sytuacja takich bukmacherów znacznie się zmieniła. Od 1 lipca 2017 r. adresy stron internetowych, za pośrednictwem których nielegalni bukmacherzy przyjmują zakłady, umieszczane są w „Rejestrze Domen Służących do Oferowania Gier Hazardowych Niezgodnie z Ustawą”, a następnie blokowane przez firmy udostępniające w Polsce Internet. Operatorzy płatności i banki mają z kolei zakaz współpracy z takimi bukmacherami. To wszystko powinno sprawić, że bukmacherzy działający bez polskiego zezwolenia zostaną całkowicie „odcięci” od polskiego rynku zakładów, a legalni bukmacherzy będą kontrolować ten rynek w całości. Po wprowadzeniu nowego prawa wiele osób spodziewało się również, że zagraniczni bukmacherzy, których sytuacja nagle znacznie się pogorszyła, zaczną masowo składać wnioski do Ministerstwa Finansów o wydanie zezwolenia. Co jakiś czas pojawiają się informacje o tym, że niektóre z zagranicznych firm wystąpiły o przyznanie zezwolenia, jednak do tej pory żadna z nich go nie otrzymała. Biorąc pod uwagę fakt, że czas oczekiwania na decyzję wynosi 6 miesięcy od momentu złożenia wniosku, możemy przypuszczać, że wnioski tych bukmacherów zostały z jakiegoś powodu odrzucone lub nadal są w trakcie rozpatrywania. Tak czy inaczej, bukmacherów którzy w ogóle zdecydowali się na złożenie wniosku jest bardzo mało w porównaniu z tym, ilu z nich wcześniej było na polskim rynku aktywnych.
Niepełna skuteczność zastosowanych rozwiązań
Jedną z przyczyn takiego stanu może być niedoskonałość zastosowanych rozwiązań, związanych np. z blokowaniem stron internetowych. Pomimo, iż szara strefa znacznie się zmniejszyła, to jak informowaliśmy w maju, nadal jest ona bardzo wysoka. Być może więc niektórzy zagraniczni bukmacherzy postanowili nie rezygnować z polskiego rynku, nawet pomimo braku posiadania koniecznego zezwolenia. Sytuacja ta powinna jednak stopniowo zmieniać się na korzyść legalnych firm, ponieważ przy każdej próbie odwiedzenia strony nielegalnego bukmachera (o ile adres jego strony znajduje się w Rejestrze) wyświetlany jest komunikat o tym, że gra u tego bukmachera jest w Polsce nielegalna. Świadomość graczy więc stopniowo rośnie, a pamiętać musimy, że widmo nałożenia kary na gracza w wysokości nawet ponad 3 mln zł powinno skutecznie zniechęcać do gry w takich firmach. Tak wysoka kara nie powinna oczywiście być nakładana na przeciętnych graczy, jednak trzeba zdawać sobie sprawę, że kara o maksymalnej wysokości 120 stawek dziennych, może osiągnąć taką wysokość (stawka dzienna uzależniona jest od wielu czynników, m.in. od sytuacji finansowej osoby karanej).