Reklama
Rozwiń

Górki, których nie widać

Dziś o godzinie 19. pierwszy start Justyny Kowalczyk. Bieg na 10 km stylem dowolnym - pisze Janusz Pindera z Vancouver

Publikacja: 15.02.2010 03:16

Górki, których nie widać

Foto: ROL

Charlotte Kalla nie ma watpliwości, kto jest faworytem. – Justyna jest najmocniejsza, ale będę z nią walczyć do upadłego – obiecuje. Szwedka wygrała z Polką na tym dystansie podczas zawodów Pucharu Świata w Canmore, wielu twierdzi nawet, że to właśnie ona może zdobyć złoty medal, ale kandydatek do zwycięstwa jest więcej.

Chociażby Norweżka Marit Bjoergen, która rozpoczęła sezon znakomicie, a później wyłączyła się z najważniejszych startów, szykując szczyt formy na igrzyska.

Petra Majdić, wiceliderka Pucharu Świata, nie nastawia się na 10 km stylem łyżwowym. Twierdzi, że będzie o niej głośno w sprincie i najdłuższym biegu na 30 km. Słowenka mówi głośno, jest pewna siebie, ale gdy pada pytanie o Kowalczyk, nie ma wątpliwości, że to nasza biegaczka powinna zostać królową igrzysk. Kiedy słyszy, że zdaniem Polki trasy są zbyt łatwe i faworyzują inne zawodniczki, od razu przerywa: Chyba biegałam po innych trasach. Być może Justyna nie widzi górek, które tu są. To nie jest wcale tak łatwa trasa. Do tego warunki atmosferyczne będą sprzyjać takim silnym dziewczynom jak ona. Mokry śnieg bardzo utrudnia bieganie, do tego być może zacznie padać, prognozy nie są bowiem najlepsze – twierdzi Majdić, najlepsza sportsmenka Słowenii.

Aleksander Wierietielny ma jednak swoje zdanie na temat tras w Whistler Park. – Każdy może po nich przejść na nartach i się nie zmęczy. Ta trasa nie powinna dostać homologacji, jest zbyt łatwa dla czołowych biegaczek. A igrzyska mają przecież wyłonić najlepszych – mówi wyraźnie zdenerwowany.

Trener Justyny Kowalczyk lubi ponarzekać. Nie tylko na trasę, którą uważa za turystyczną, ale na fakt, że mieszkają w wiosce olimpijskiej, choć jego zdaniem powinni poza nią.

– Zgłaszaliśmy ten problem rok temu, ale nikt nas nie słuchał. Teraz to temat zamknięty. Nic już nie da się zrobić, więc nie ma o czym mówić. A to, że w pokojach nie ma radia czy telewizora, nie ma przecież żadnego znaczenia. Nam chodziło o coś innego – tłumaczy. Trener dostał pokój, w którym temperatura nie przekraczała 10 stopni i nie było ciepłej wody, więc miał prawo być zdenerwowany. Ale dla niego i tak najważniejsze jest zdrowie Justyny. – Jeśli tylko nie dopadnie jej jakaś choroba, to będzie dobrze – powtarza od początku tego niezwykłego sezonu, w którym Kowalczyk odniosła więcej zwycięstw niż w całej karierze.

Od chwili ślubowania w wiosce olimpijskiej Justyna Kowalczyk unika rozmów o najbliższym starcie. Chce się maksymalnie przygotować do próby na dystansie, którego nie lubi. – Wolałabym zacząć od biegu w którym jestem mocniejsza, ale kto wie, może i lepiej, że to, czego nie lubię, już w poniedziałek będę mieć za sobą – mówiła w jednym z pierwszych wywiadów po przyjeździe z Canmore (wygrała tam sprint i była druga na 10 km łyżwą) do Whistler.

Rafał Węgrzyn, jeden z serwismenów odpowiedzialny przede wszystkim za przygotowanie nart do stylu dowolnego, jest dobrej myśli. – Im cięższe warunki pogodowe, tym lepiej dla Justyny – twierdził kilka dni temu.

Justyna Kowalczyk w swoim stylu ostro mówiła: Nie zacznę płakać, że trasy są za łatwe. Zrobię wszystko, by wypaść jak najlepiej, tylko tyle mogę obiecać – powiedziała w ostatnim wywiadzie dla „Rz”.

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku