Rywalki z Dalekiego Wschodu

Na olimpijskim lodowisku Pacific Coliseum trenują już solistki, które tradycyjnie jako ostatnie rywalizują w łyżwiarstwie figurowym. Wszystko wskazuje na to, że po raz drugi złoto powędruje do Azji

Aktualizacja: 23.02.2010 16:16 Publikacja: 23.02.2010 15:18

Mao Asada

Mao Asada

Foto: AFP

Red

Cztery lata temu na najwyższym podium stanęła Japonka Shizuka Arakawa, przerywając w ten sposób wieloletnią dominację łyżwiarek amerykańskich. Czy ten sukces powtórzy jej rodaczka Mao Asada, czy też po raz pierwszy w historii tytuł mistrzyni olimpijskiej powędruje do Korei Południowej? A może podobnie jak w rywalizacji mężczyzn zdarzy się niespodzianka?

W Vancouver nie zobaczymy żadnej z medalistek ostatnich igrzysk. Po Turynie w konkurencji pań nastąpiła swoista zmiana warty. Z walki o medale wycofała się dawna elita łyżwiarek, które zastąpione zostały przez nowe wschodzące gwiazdy tego sportu. Już wówczas, kiedy w Turynie o olimpijskie krążki rywalizowały Shizuka Arakawa, Sasha Cohen oraz Irina Slutska, mówiono, iż najlepsze na świecie łyżwiarki nie spełniają kryterium wiekowego, aby móc wystąpić na igrzyskach.

[srodtytul]Wielkie osiągnięcia młodych zawodniczek[/srodtytul]

Mao Asada i Yu Na Kim – dwie dziewiętnastolatki są najczęściej wymieniane w gronie najpoważniejszych pretendentek do olimpijskiego złota. Ich rywalizacja toczy się już od kategorii juniorek, gdzie obie zdobywały tytuły mistrzowskie. Obie mają też w swoim dorobku złoty medal Mistrzostw Świata seniorek. Patrząc na obecny jak i poprzedni sezon, faworytką tej rywalizacji jest Koreanka, która w ciągu kilkunastu miesięcy stała się ulubienicą mediów i najpopularniejszą sportsmenką w swoim kraju. Yu Na Kim poczynając od Mistrzostw Świata w Los Angeles wygrała wszystko co miała do wygrania. Ustanawiając zawrotne rekordy w ocenach sędziowskich. Zarówno w tegorocznym cyklu zawodów Grand Prix jak i samym finale była niepokonana.

Wcześniej to Asada wygrywała większość ich bezpośrednich konfrontacji. Miasto Aniołów nie okazało się jednak szczęśliwe dla Japonki, która z mistrzostw wróciła bez medalu. Sezon olimpijski także zaczęła niefortunnie od prestiżowych porażek w zawodach Grand Prix, za sprawą których nie dostała się nawet do finału. Asada pozbierała się dopiero kilka tygodni temu na Mistrzostwach Czterech Kontynentów, gdzie pokazała pełnię swoich możliwości.

[srodtytul]Bajkowy świat Yu Na Kim [/srodtytul]

W Korei Południowej nie znajdzie się nikogo kto nie znałby nazwiska Yu Na Kim. Jest spektakularną gwiazdą w kraju, w którym łyżwiarstwo figurowe nie ma żadnych tradycji a uprawia je może kilkadziesiąt osób. Kim publicznie pojawia się tylko w towarzystwie ochroniarzy, wszędzie obserwowana jest przez paparazzich. Zasypywana jest tysiącami listów od fanów z całego świata. Wielu z nich podąża za nią na każde zawody.

Niektórzy, nazbyt natarczywi są nawet odstraszani przez policję. Twarz Yu Na Kim w Korei można zobaczyć na rogu każdej ulicy. Ta urodziwa dziewczyna reklamuje bowiem wszystko co możliwe. Queen Yu Na – taki przydomek zyskała ta zawodniczka. Na co dzień trenuje w Toronto, pod okiem znakomitego niegdyś solisty kanadyjskiego Briana Orsera. Trener też nie szczędzi pochwał pod adresem łyżwiarki. Twierdzi nawet, że Kim swoja gracją, stylem i dobrem przypomina zmarła księżną Dianę! Ale Queen Yu Na nie wszystkich rzuca na kolana. Ma swoich zagorzałych przeciwników w… Japonii, w kraju swojej wielkiej rywalki.

W Internecie krąży masa złośliwych filmów zamieszczanych przez antyfanów, w których sugeruje się, iż Koreanka swoją urodę zawdzięcza operacjom plastycznym, zaś na zawodach jest sztucznie kreowana na mistrzynię przez przekupionych sędziów. Wielu internautów zarzuca też łyżwiarce, iż promowana jest przez amerykańskie media a wśród zawodników nikt jej nie lubi, za szczególne względy u arbitrów. Jedno jest pewne Yu Na Kim w Vancouver jest faworytką na miarę Amerykanki Michelle Kwan, zresztą łyżwiarskiej idolki Koreanki, która na zawsze została tylko i aż faworytką. Więcej ikoną, nigdy olimpijskiego złota nie zdobywając.

[srodtytul]Asada walczy axlem [/srodtytul]

Mao Asada jest jedyną obecnie zawodniczką na świecie, która skacze potrójnego axla. Wcześniej ten arcytrudny skok wykonywały tylko: jej rodaczka Midori Ito i Amerykanka Tonya Harding. Japonka w Vancouver chce postawić wszystko na jedna kartę i tym właśnie skokiem pokonać, wydawałby się nie do pokonania Koreankę. Ale taktyka Mao budzi wiele wątpliwości. Włączenie potrójnego axla do programu krótkiego, niesie wielkie ryzyko. Podobnie jest z programem dowolnym, gdzie ta szczuplutka łyżwiarka planuje, aż dwa potrójne axle. Japonka jest bardzo krytykowana przez ekspertów jak i media, bowiem „akslowa” taktyka w tym sezonie prowadziła ją do porażek.

Trzeba też dodać, że Mao praktycznie trenuje sama. Współpracuje z legendarną rosyjską trenerką Tatianą Tarasovą, lecz tylko na zasadzie kilkutygodniowych pobytów w Moskwie. Na co dzień Mao szlifuje umiejętności pod okiem mamy oraz współpracowniczki Tarasowej, która jak dotąd nie może poszczycić się żadnymi osiągnięciami jako trener. Trudno powiedzieć co przyniesie ta strategia, gdyż wydaje się, że Mao odpuściła elementy techniczne, które jej zwyczajnie nie leżały, skupiając się na tym co lubi najbardziej czyli skakaniu potrójnego axla. Vancouver już pokazało, że jednym skokiem nie można wygrać igrzysk olimpijskich a próbą jego wykonywania ryzykuje bardzo wiele. Z drugiej jednak strony, czy właśnie nie w powiedzeniu ”szybciej, wyżej, dalej” mieści się idea igrzysk olimpijskich?

[srodtytul]Pudełko niespodzianek [/srodtytul]

W konkurencji solistek niejednokrotnie mieliśmy już do czynienia z sytuacją, kiedy wielkie faworytki przegrywały. Wygrywała ta trzecia, na której nie ciążyła presja złota. Przy takim scenariuszu, w najbardziej komfortowej sytuacji wydają się być Japonki, które oprócz Asady mają była Mistrzynię Świata Miki Ando oraz debiutująca na igrzyskach Akiko Shizuki.

Są też Amerykanki, których po raz pierwszy od wielu lat nie wymienia się w gronie faworytek do olimpijskiego złota. Kanadyjska publiczność po cichu liczy z kolei na sukces swojej zawodniczki Joannie Rochette, aktualnej wicemistrzyni świata. Dla niej Vancouver na razie kojarzy się z osobistą tragedią, bowiem kilka godzin po przylocie zmarła jej matka.

Jest więc kilka zawodniczek, które na błędach faworytek, mogą zyskać. Pytanie czy aż tyle, aby wygrać. Poziom rywalizacji Kim i Asady może być dla innych poza zasięgiem.

[i]Program krótki solistek rozpoczyna się dziś o 1:30 czasu polskiego. Polskę będzie reprezentować Anna Jurkiewicz. Transmisje w TVP i Eurosporcie. Relacja jutro rano na naszej stronie[/i]

Cztery lata temu na najwyższym podium stanęła Japonka Shizuka Arakawa, przerywając w ten sposób wieloletnią dominację łyżwiarek amerykańskich. Czy ten sukces powtórzy jej rodaczka Mao Asada, czy też po raz pierwszy w historii tytuł mistrzyni olimpijskiej powędruje do Korei Południowej? A może podobnie jak w rywalizacji mężczyzn zdarzy się niespodzianka?

W Vancouver nie zobaczymy żadnej z medalistek ostatnich igrzysk. Po Turynie w konkurencji pań nastąpiła swoista zmiana warty. Z walki o medale wycofała się dawna elita łyżwiarek, które zastąpione zostały przez nowe wschodzące gwiazdy tego sportu. Już wówczas, kiedy w Turynie o olimpijskie krążki rywalizowały Shizuka Arakawa, Sasha Cohen oraz Irina Slutska, mówiono, iż najlepsze na świecie łyżwiarki nie spełniają kryterium wiekowego, aby móc wystąpić na igrzyskach.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium