Stacja przesiadkowa

Justyna Kowalczyk wczoraj przyleciała z Vancouver, jutro odleci do Lahti. Przed nią jeszcze trzy tygodnie Pucharu Świata

Publikacja: 02.03.2010 00:58

Mistrzyni i jej sztab. Od lewej: asystent trenera Rafał Węgrzyn, trener Aleksander Wierietielny, ser

Mistrzyni i jej sztab. Od lewej: asystent trenera Rafał Węgrzyn, trener Aleksander Wierietielny, serwismen Mateusz Nuciak i fizjoterapeuta Paweł Brandt

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

To będzie dziewięć biegów w pięciu miastach. Justyna Kowalczyk chce znów zdobyć Kryształowe Kule. Tym razem wszystkie trzy.

Nie była w domu od kilku tygodni. Teraz będzie miała dla rodziny i sąsiadów z Kasiny Wielkiej jeden w miarę spokojny dzień. Przyjechali po nią wczoraj na Okęcie: rodzice, znajomi, nawet orkiestra Echo Zagórza. Mówili, że „najlepsze dziewczyny – z Kasiny”, śpiewali, że „w Kasinie dobrze żyć”, a potem razem ze wszystkimi Mazurka Dąbrowskiego i „Sto lat”.

Na opóźniony poranny samolot z Toronto czekało kilkuset kibiców i prezes PZN Apoloniusz Tajner.

[srodtytul]Wielkie cele[/srodtytul]

Wyszła z pluszowym słoniem w rękach. Gdy usłyszała Mazurka Dąbrowskiego, na chwilę się zmieszała, tak jak później, przy: „jesteś już najwybitniejszym sportowcem zimowym”. Ale nie bawiła się w fałszywą skromność, gdy mówiła o trzech medalach z Vancouver, najdłużej o złotym na 30 km.

– Mam najlepszych serwismenów na świecie, i trenera też, bo sama jestem najlepsza na świecie. Ale idealną narciarką nie jestem, do ideału mi daleko, mam jeszcze dużo do zrobienia. Jest tyle biegów przede mną, tyle tytułów do zdobycia. Nie robię tego tylko dla medali. To moja pasja i życie. Jeszcze nie czas na świętowanie, muszę być skupiona, bo pozostały mi wielkie cele na ten sezon. Od początku mówiłam, że igrzyska to nie wszystko – opowiadała.

Trener Aleksander Wierietielny dodawał. – Jestem wzruszony, takiego przyjęcia się nie spodziewałem. Będziemy się jeszcze starać o coś wyjątkowego, o te Kryształowe Kule.

[srodtytul]Trzy kule[/srodtytul]

Dwie kule Justyna zdobyła w ostatnim sezonie: dużą za Puchar Świata i małą na dystansach. Ich obrony jest niemal pewna. Nad Petrą Majdić, którą z dalszych startów wykluczył wypadek w Vancouver, Kowalczyk ma 404 pkt przewagi w PŚ i 331 w klasyfikacji dystansów. Od następnej, Aino Kaisy Saarinen, Polka ma odpowiednio 686 i 342 pkt więcej. Od rozpędzonej po igrzyskach Marit Bjoergen – już 1049 i 441. Tylko w klasyfikacji sprintów na razie nie prowadzi, jest wiceliderką ze stratą 7 punktów do Majdić i 144 pkt przewagi nad Saarinen.

Do końca sezonu, do finału 21 marca w Falun, zostało już tylko osiem startów indywidualnych (i sztafeta już w tę niedzielę w Lahti, po sobotnim biegu łączonym), w tym trzy sprinty. Justyna oczywiście do celowania we wszystkie trzy kule się nie przyzna. Mówi tylko, że jak będzie zdrowa, to liczy na „szczęśliwy koniec”. – Powiem panu w Falun, co to jest szczęśliwy koniec – ucina.

Trener Wierietielny potrafi się już uśmiechać jak kiedyś, przyznaje, że olimpijskie napięcie odpłynęło. Ale Justyna ciągle trzyma gardę wysoko i daje po nosie tym, którzy chcieliby z niej wyciągnąć jakieś odważniejsze deklaracje.

Widać, że jest ciągle zła na siebie i innych za awanturę związaną z astmą Marit Bjoergen.

– Przez jedno moje zdanie i późniejsze domysły mediów połowę igrzysk miałam zepsutą. Wracam z nich z wielką radością, ale tylko sportową – tłumaczy.

Zdania o astmatyczkach nie zmieni, chce, żeby dalej sprawa budziła kontrowersje. – I żeby coś zostało zrobione, bo to nienormalne, że 90 procent sportowców jest chorych.

[srodtytul]Zaginione narty[/srodtytul]

Do Polski wpadła jak na stację przesiadkową. Już jutro wróci z Kasiny do Warszawy i poleci do Helsinek, a potem ruszy w drogę do Lahti. Jej sprzęt już tam podróżuje, nadany bezpośrednio z Vancouver. Tylko jedną parę nart zapakowała osobno, żeby mieć na czym potrenować po przylocie do Finlandii.

– I akurat ta para gdzieś się zawieruszyła. Trzeba znaleźć inną, bo odpoczynek nie wchodzi w grę. Nikt nie trenuje tyle co Justyna – opowiada trener Wierietielny. Gdy go pytają, kiedy będzie miała wolne, odpowiada: – Wolne to ma, jak jedzie z zawodów na zawody. Więcej być nie może. Potem trudno wejść w rytm.

[ramka][srodtytul]Biegi w Pucharze Świata do końca sezonu[/srodtytul]

? Lahti6 marca: bieg łączony na 7,5 km stylem klasycznym i 7,5 dowolnym7 marca: sztafeta 4 x 10 km

? Drammen11 marca: sprint stylem klasycznym

? Oslo13 marca: 30 km stylem dowolnym14 marca: sprint stylem dowolnym

? Finał PŚ (17 – 21 marca)Podobny do Tour de Ski, ze specjalną punktacją i bonusowymi sekundami

? Sztokholm17 marca: sprint stylem klasycznym

? Falun19 marca: prolog na 2,5 km stylem klasycznym20 marca: bieg łączony ze startu wspólnego na 5 km klasycznym i 5 km dowolnym

? 21 marca: 10 km stylem dowolnym (start według kolejności i przewagi wypracowanej na poprzednich etapach).[/ramka]

Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?
Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego