W tym sezonie wprowadzono zasadę mówiącą, że zespół nie może zezwolić na wyjazd w niebezpiecznym momencie. Oznacza to, że odległość pomiędzy bolidem który opuszcza stanowisko serwisowe, a tym jadącym aleją nie powinna wynosić mniej niż 55 m. W Australii, ze względu na specyfikę toru, odległość tę zredukowano do 30 m.
Jak zauważają serwisy zajmujące się Formułą 1, Polak nie zachował tej odległości. Mechanicy wypuścili go tuż przed samochodem Pedro de la Rosy z Saubera. Teoretycznie na kierowcę powinna zostać nałożona kara ponownego przejazdu przez aleję serwisową. Tak się jednak nie stało i dzięki temu Kubica znalazł się na podium.
Polakowi mogło się upiec, gdyż zasada ta stanowi jedynie rekomendację dla sędziów i stewardów. Mogli oni uznać, że w sytuacji, gdy w pit stopie jest kilka samochodów nie należy sztywno interpretować przepisów, skoro nie doszło do niebezpiecznej sytuacji.