To będzie pożegnalne, sentymentalne starcie dwóch dojrzałych mężczyzn, którzy ringowe wojny mają już dawno za sobą. 45-letni Gołota to nasz najpopularniejszy zawodowy pięściarz, czterokrotnie walczył o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej. Młodszy o dwa miesiące Saleta to pierwszy polski zawodowy mistrz Europy, wcześniej utytułowany kickbokser, dziś celebryta, komentator, podróżnik, człowiek wciąż głodny życia.
Kiedy kilka lat temu w jednym z warszawskich szpitali leżał w śpiączce po tym, jak oddał nerkę córce i wystąpiły nieoczekiwane komplikacje, mówiła o tym cała Polska. Wtedy pokazał swoje inne oblicze, zaskakując tym nie tylko swoich przeciwników.
Teraz, gdy pojawiła się szansa pożegnalnej walki z Gołotą, nie zastanawiał się ani chwili. – Zawsze marzyłem o tym pojedynku, dwa razy składałem podpis pod kontraktem, ale los był przewrotny. W 2000 roku Gołota wybrał starcie z Tysonem, pięć lat później na przeszkodzie stanął jego rozcięty łuk brwiowy – mówi „Rz" Saleta.
Teraz pomocną dłoń wyciągnęła telewizja Polsat, która pokaże ich pojedynek w systemie pay per view. Walka odbędzie się w gdańskiej Ergo Arenie 23 lutego. Wszystko wskazuje na to, że na widowni będzie komplet, podobnie jak podczas ostatniego występu Gołoty w Atlas Arenie w Łodzi trzy lata temu. Transmisja w Polsacie zgromadziła wtedy przed telewizorami prawie 8 mln widzów.
Były pięściarz warszawskiej Legii jest fenomenem na światową skalę. Nie było w historii boksu kogoś takiego jak on. Toczył dramatyczne pojedynki (dwukrotnie z Riddickiem Bowe oraz z Michaelem Grantem), prowadził wyraźnie i przegrywał na własne życzenie, w niewytłumaczalny sposób, ale wciąż dostawał nowe, atrakcyjne propozycje.