Jeśli nie będzie lepiej niż w Atenach, odejdę

- Kiedy zostawałem prezesem, obiecałem, że nie będę się bawił w medalowe przewidywania. PKOl to nie jest komisja planowania - mówi Piotr Nurowski, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego

Publikacja: 18.12.2007 23:55

Jeśli nie będzie lepiej niż w Atenach, odejdę

Foto: Rzeczpospolita

„Rz”: Nagrody za medale w Pekinie są rekordowo wysokie. Wierzy pan, że będzie komu je wypłacać?

Piotr Nurowski: Kiedy zostawałem prezesem, obiecałem, że nie będę się bawił w medalowe przewidywania. PKOl to nie jest komisja planowania. Mogę mówić o tym, co jest: w 2007 roku w konkurencjach olimpijskich zdobyliśmy 20 medali mistrzostw świata, w tym pięć złotych. Ale wiadomo, że tego nie da się powtórzyć na igrzyskach, bo wszystko musiałoby pójść idealnie.

W Atenach na każdym kroku było rozczarowanie. A to kajak za ciężki, a to koń zbyt narowisty...

Teraz mamy specjalny sztab olimpijski stworzony przez Ministerstwo Sportu i PKOl. Powstał on m.in. po to, żeby nikt po igrzyskach nie narzekał, że coś ze sprzętem było nie tak. Ciężarowcy mówią, że w Pekinie będą inne sztangi niż te, którymi trenują? Proszę bardzo, kupujemy takie, jakie chcą. Nikt z kadry olimpijskiej nie może też dziś narzekać, że pieniędzy jest za mało. Rząd wydaje na sport dwa czy nawet trzy razy więcej niż przed Atenami. Nowy minister sportu już obiecał, że w przyszłym roku przeznaczy dodatkowo ok. 50 milionów tylko na przygotowania olimpijskie: zgrupowania i opiekę medyczną. Nie brakuje nawet ptasiego mleka, nic tylko pracować. Będziemy wymagać od naszych olimpijczyków, żeby walczyli, poprawiali rekordy życiowe, nie zadowalali się średniactwem.

Dlatego premie będą tylko dla medalistów?

Wiadomo, najważniejszy w igrzyskach jest udział, ale medale są równie ważne. MKOl nie prowadzi żadnej klasyfikacji punktowej, więc punkty niech pozostaną np. podstawą ustalania stypendiów, ale na igrzyskach nagradzajmy tylko tych, którzy przechodzą do historii. Kto pamięta po latach olimpijczyków z czwartych czy piątych miejsc? Premie są godne, kilka razy wyższe, niż wyznaczyli swoim sportowcom np. Kanadyjczycy.

Pieniądze na nagrody dali sponsorzy PKOl?

Tak, bo komitet nie dostaje na olimpijski start dotacji z budżetu państwa. Pod tym względem jesteśmy wyjątkiem w Europie. Za mojej kadencji zmienili się wszyscy sponsorzy (są wśród nich m.in. Era, PKO BP, Casino Olympic, Poczta Polska, Totalizator Sportowy, dilerzy Forda – red.). Zerwałem też ze zwyczajem, że ktoś dał reprezentacji skarpetki i już mógł się dopisać do planszy sponsorskiej. Tam jest miejsce tylko dla tych, którzy wpłacają co najmniej milion rocznie. Jesteśmy blisko podpisania umów z dwoma kolejnymi firmami, to przede wszystkim dzięki temu mogliśmy ustalić tak wysokie nagrody.

Od kilkunastu lat jest tak, że nagrody rosną, ale medali ubywa z każdymi kolejnymi igrzyskami letnimi.

Tak było, ale w Pekinie musimy się odbić od dna. Nasz sport olimpijski się zmienia w porównaniu z nie tak dawnymi latami. Sporty walki są dziś bardzo słabe, za to naszą siłą stała się woda: pływanie, żeglarstwo, kajaki, wioślarstwo. Odradzają się gry zespołowe. Wierzę, że do igrzysk zakwalifikują się siatkarze, może również siatkarki i hokeiści na trawie. Tego, że awans wywalczą piłkarze ręczni, jestem niemal pewien. Mogę obiecać, że w Pekinie będzie lepiej niż w Atenach.

Zapowiadał pan nawet, że jeśli będzie inaczej, poda się pan do dymisji.

I zdania nie zmieniam. Chętnych do zajęcia mojego miejsca na pewno nie zabraknie.

„Rz”: Nagrody za medale w Pekinie są rekordowo wysokie. Wierzy pan, że będzie komu je wypłacać?

Piotr Nurowski: Kiedy zostawałem prezesem, obiecałem, że nie będę się bawił w medalowe przewidywania. PKOl to nie jest komisja planowania. Mogę mówić o tym, co jest: w 2007 roku w konkurencjach olimpijskich zdobyliśmy 20 medali mistrzostw świata, w tym pięć złotych. Ale wiadomo, że tego nie da się powtórzyć na igrzyskach, bo wszystko musiałoby pójść idealnie.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Sport
Manchester City kontra Real Madryt. Jeden procent nadziei
Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni