Spodziewane opady deszczu wywołują spore zaniepokojenie. - Tutaj nigdy nie kropi, zawsze leje, i w takich warunkach na torze rozpęta się piekło - mówi Jenson Button. Obawy kierowcy Hondy podziela Nick Heidfeld: - Nie mam nic przeciwko jeździe w deszczu, ale w tropikalnej ulewie nie będziemy nic widzieli, a samochody będą bezustannie się ślizgać - ostrzega kierowca BMW Sauber.
Niemiecko-szwajcarski zespół liczy na powtórkę z Melbourne, gdzie Robert Kubica walczył z kierowcami McLarena o pierwszą pozycję startową, a Heidfeld zajął drugie miejsce. - Niestety, punktów nie zdobywa się za miejsce w kwalifikacjach - gorzko żartował Polak.
W piątek Kubica dwukrotnie uzyskał ósmy czas, mimo porannych problemów ze skrzynią biegów. Konieczność jej wymiany oznaczała, że Kubica przejechał zaledwie cztery pomiarowe okrążenia. Nie tylko Polak miał problemy podczas treningów – lider klasyfikacji Lewis Hamilton także miał kłopoty ze zmianą biegów w swoim McLarenie, podobne problemy dotknęły Fernando Alonso (Renault). Koszmarny był ten dzień dla kierowców Red Bulla: Mark Webber miał awarię silnika, a w samochodzie Davida Coultharda po pozornie niegroźnej wycieczce na pobocze urwało się całe przednie zawieszenie. Sędziowie zażądali od przedstawicieli ekipy dodatkowych dowodów na to, że ich konstrukcja nie stwarza zagrożenia na torze.
Broniąca podwójnego tytułu mistrzowskiego ekipa Ferrari po rozczarowaniu w Melbourne rozpoczęła weekend w Malezji od zabawnej wpadki. W połowie pierwszego treningu mistrz świata Kimi Raikkonen zatrzymał się na poboczu toru z pustym zbiornikiem paliwa. W wyniku banalnego nieporozumienia Fin przejechał zaledwie sześć okrążeń pomiarowych, ale i tak wystarczyło to do uzyskania drugiego czasu w sesji. Szybszy był jedynie jego kolega z zespołu, Felipe Massa.
W popołudniowym treningu przez długi czas dominowali także kierowcy Ferrari, ale w końcówce ich czasy poprawił Hamilton. Cała trójka uzyskała wyraźną przewagę nad resztą stawki. Piątkowe treningi z reguły niewiele mówią o formie poszczególnych zespołów, ale można śmiało założyć, że właśnie ekipy Ferrari i McLarena będą nadawać ton rywalizacji na torze Sepang.