Portugalia: krajobraz po Luisie Figo

Po półfinale i finale czas na złoto w mistrzostwach Europy. W ten sukces trudno jednak uwierzyć, bo Portugalczycy od dawna nie wygrali z silnym rywalem

Publikacja: 13.05.2008 01:05

Portugalia: krajobraz po Luisie Figo

Foto: AP

Portugalia eliminacje do turnieju miała przejść jak burza. Nie trafiła do grupy z Anglią, Hiszpanią czy Niemcami i kibice nie mieli wątpliwości, że jako czwartej drużynie ostatnich mistrzostw świata, ich reprezentacji wypada tylko udzielić lekcji słabszym rywalom. Zawodnicy Luiza Felipe Scolariego przegrali tylko jeden mecz – z Polską w Chorzowie, jednak zbyt często remisowali, choćby z Armenią, i o awans musieli drżeć do ostatniej kolejki.

Kibice drżeli już na początku eliminacji, ale z innego powodu. Po mundialu w Niemczech z występów w kadrze zrezygnował Luis Figo. To nie był tylko piłkarz i kapitan. W Portugalii był symbolem pokolenia ,91, czyli zawodników, którzy sięgnęli po młodzieżowe mistrzostwo świata, a później mieli gwarantować fanom tłuste lata już w dorosłym futbolu. Odchodził bez złota na szyi, bo zaledwie jako finalista Euro 2004 i półfinalista Euro 2000, jednak do drużyny wnosił więcej niż umiejętności piłkarskie. Figo łagodził obyczaje. Wszyscy piłkarze go szanowali, konflikty w zespole czy kwestie sporne z trenerem ginęły w zarodku. Krajobraz po Figo rysował się jednak kolorowo. Kadry Scolariemu zazdroszczą wszyscy, bo na wielu pozycjach ma zawodników mogących przesądzać o losach meczu. Nani jest podstawowym piłkarzem w Manchesterze United, Ricardo Quaresma rządzi mistrzowskim FC Porto, a Simao Sabrosa odnalazł się w Atletico Madryt.

Liderem młodego pokolenia jest oczywiście Cristiano Ronaldo, główny kandydat do Złotej Piłki „France Football”. W poprzednim roku przegrał tylko z Kaką i mimo zaledwie 23 lat, wydaje się piłkarzem kompletnym.

Ronaldo strzelił w eliminacjach pięć goli, najwięcej w drużynie. Scolariego martwi jednak, że jego zespół stał się bardzo „ronaldozależny”, a obawy, iż młody piłkarz może jeszcze nie unieść generalskiej buławy mogą być uzasadnione.

W półfinałach Ligi Mistrzów z Barceloną najpierw nie wykorzystał rzutu karnego na Camp Nou, a w rewanżu był zupełnie niewidoczny. W Premiership strzelił 31 goli, ale w najtrudniejszych spotkaniach czasami nie wytrzymywał psychicznie.

W Manchesterze mógł liczyć na wsparcie doświadczonego Paula Scholesa, w reprezentacji ciężko będzie ze wsparciem ze strony Deco. Piłkarz Barcelony jest cieniem samego siebie sprzed kilku lat. W nocnym życiu miasta zagubił się ponoć nie mniej niż Ronaldinho, tyle że ma bardziej wytrzymały organizm.

15 miesięcy upłynęło od zwycięstwa w towarzyskim meczu z Brazylią. Od tamtej pory Portugalia nie potrafi wygrać z wysoko notowanym przeciwnikiem

W kadrze coraz większą rolę odgrywa za to Joao Moutinho ze Sportingu Lizbona – rocznik 1986 – uznany za najbardziej obiecującego gracza ligi portugalskiej. Młody, znaczy jednak nieobliczalny, a takich w drużynie Scolari ma pod dostatkiem.

Równie bogaci, jak w linii pomocy, Portugalczycy są w obronie. O klasie tej formacji świadczy fakt, że nie zawsze uznanie w oczach selekcjonera znajdował Ricardo Carvalho, mający miejsce w pierwszej jedenastce Chelsea Londyn. Scolari wyżej cenił Jorge Andrade z Juventusu, próbował także ustawienia w środku z Fernando Meirą z VfB Stuttgart i Bruno Alvesem z FC Porto.

Na razie tylko najdroższym, bo jeszcze nie najlepszym obrońcą, jest Pepe, za którego Real Madryt zapłacił latem ubiegłego roku 30 milionów euro, jednak z racji tego, że Brazylijczyk dopiero w sierpniu otrzymał portugalski paszport, nie ma zbyt dużego stażu w reprezentacji.

Przez cały sezon Pepe chciał udowodnić, że kierownictwo Realu nie przepłaciło, jednak średnio mu to się udawało. Na niewiele mniej wycenia się urodzonego w Kongu Bosingwę, który dziś negocjuje szczegóły kontraktu z Chelsea, a pod koniec eliminacji na prawej obronie zdystansował Miguela, kilka lat temu uważanego za najlepszego na tej pozycji piłkarza Europy.

Wstępne zainteresowanie Bosingwą wyrażał także Alex Ferguson, jednak cena 23 miliony euro skutecznie go odstraszyła.

Portugalia od czasów Eusebio nie miała napastnika z prawdziwego zdarzenia. W kadrze nie występuje już Pedro Pauleta, który na mundialu w Korei i Japonii strzelił Polsce trzy gole, więc odpowiedzialność za zdobywanie bramek spoczywa na skrzydłowych. Wysoka pozycja w Benfice, a także w reprezentacji Nuno Gomesa to już chyba tylko marketing, bo Portugalczyk może zagwarantować jedynie piski nastolatek na trybunach.

Scolari ma także problem z obsadą bramki. Ricardo przeszedł do historii, broniąc rzut karny w ćwierćfinale z Anglią na Euro 2004, a dwa lata później grając w tej samej fazie mistrzostw świata z tym samym rywalem wybronił aż trzy jedenastki. Jednak po przenosinach ze Sportingu do Betisu Sewilla jego forma jest bardzo nierówna. Tak naprawdę to Ricardo, a nie Jacek Krzynówek, wyrównał w ostatnich minutach meczu z Polską w Lizbonie we wrześniu ubiegłego roku.

Scolari nie przyjmuje do wiadomości, że jego drużyna jedzie do Austrii i Szwajcarii po złoto i tak naprawdę ma rację. Chociaż grupa, w której znaleźli się Portugalczycy, nie jest najsilniejsza, bo i Szwajcaria, i Turcja są do pokonania, to jednak piłkarze portugalscy zapomnieli już, jak się wygrywa. W eliminacjach nie pokonali Polski, Serbii i Finlandii, a więc żadnej z drużyn, które liczyły się w walce o awans.

Selekcjoner Portugalczyków – w 2002 roku doprowadził Brazylię do mistrzostwa świata – w trakcie kwalifikacji nie wytrzymywał nerwowo, obserwując popisy swoich graczy. Na konferencjach prasowych wyzywał dziennikarzy domagających się zwycięstw, a w spotkaniu z Serbią rzucił się z pięściami na zawodnika rywali Ivicę Dragutinovicia. UEFA zdyskwalifikowała go za to na trzy spotkania.

Po zakończeniu kwalifikacji Portugalia rozegrała dwa mecze towarzyskie. Oba przegrała – najpierw w Zurychu z Włochami 1:3, później z Grecją z Duesseldorfie 1:2, nie potrafiąc zrewanżować się za finał mistrzostw Europy w 2004 roku.

Jeśli Portugalczycy wygraliby finał w Wiedniu, dostaną do podziału 7,5 miliona euro. Możliwe jest to jednak tylko wtedy, jeśli odpowiedzialność wezmą na siebie gwiazdy. A te ostatnio brały odpowiedzialność tylko za rozwój swojej kariery, a nie za drużynę.

Ronaldo w tym sezonie rozegrał już 55 meczów. Turniej przed czterema laty pokazał, że zmęczeni nie mają szans na medal.

Bramkarze:

Ricardo Pereira (Real Betis Sewilla), Quim Silva (Benfica Lizbona), Rui Patricio (Sporting Lizbona)

Obrońcy:

Miguel Monteiro (Valencia), Jose Bosingwa (FC Porto, w przyszłym sezonie Chelsea), Paulo Ferreira (Chelsea), Ricardo Carvalho (Chelsea), Fernando Meira (VfB Stuttgart), Bruno Alves (FC Porto), Pepe (Real Madryt), Jorge Ribeiro (Boavista Porto)

Pomocnicy:

Raul Meireles (FC Porto), Joao Moutinho (Sporting Lizbona), Deco (Barcelona), Armando Petit (Benfica Lizbona), Miguel Veloso (Sporting Lizbona)

Napastnicy:

Cristiano Ronaldo (Manchester United), Simao Sabrosa (Atletico Madryt), Ricardo Quaresma (FC Porto), Nuno Gomes (Benfica Lizbona), Hugo Almeida (Werder Brema), Nani (Manchester United), Helder Postiga (Panathinaikos Ateny).

Portugalia eliminacje do turnieju miała przejść jak burza. Nie trafiła do grupy z Anglią, Hiszpanią czy Niemcami i kibice nie mieli wątpliwości, że jako czwartej drużynie ostatnich mistrzostw świata, ich reprezentacji wypada tylko udzielić lekcji słabszym rywalom. Zawodnicy Luiza Felipe Scolariego przegrali tylko jeden mecz – z Polską w Chorzowie, jednak zbyt często remisowali, choćby z Armenią, i o awans musieli drżeć do ostatniej kolejki.

Kibice drżeli już na początku eliminacji, ale z innego powodu. Po mundialu w Niemczech z występów w kadrze zrezygnował Luis Figo. To nie był tylko piłkarz i kapitan. W Portugalii był symbolem pokolenia ,91, czyli zawodników, którzy sięgnęli po młodzieżowe mistrzostwo świata, a później mieli gwarantować fanom tłuste lata już w dorosłym futbolu. Odchodził bez złota na szyi, bo zaledwie jako finalista Euro 2004 i półfinalista Euro 2000, jednak do drużyny wnosił więcej niż umiejętności piłkarskie. Figo łagodził obyczaje. Wszyscy piłkarze go szanowali, konflikty w zespole czy kwestie sporne z trenerem ginęły w zarodku. Krajobraz po Figo rysował się jednak kolorowo. Kadry Scolariemu zazdroszczą wszyscy, bo na wielu pozycjach ma zawodników mogących przesądzać o losach meczu. Nani jest podstawowym piłkarzem w Manchesterze United, Ricardo Quaresma rządzi mistrzowskim FC Porto, a Simao Sabrosa odnalazł się w Atletico Madryt.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?