– Napięcie rośnie, ale to jest miłe zdenerwowanie. Wszyscy piłkarze już je czują, każdy chce być w pierwszym składzie i wie, że zostało niewiele czasu, by wywalczyć miejsce. O naszą obronę się nie martwię. Pamiętam, że dwa lata temu też ciągle byłem o nią pytany, a na mundialu pokazaliśmy, że tracone bramki nie są problemem, jeśli potrafi się strzelić więcej goli niż rywal. Obrońcy też czasami się do tego przydają – mówi Lahm. To właśnie on w mundialu 2006 zdobył pierwszą bramkę dla Niemców, w meczu z Kostaryką. Później pisano, że ten gol wyzwolił w Niemcach wszystkie siły, pokazał, że wbrew temu, co o sobie słyszeli przed turniejem, stać ich na wiele.
Dziś nie trzeba ich o tym przekonywać. Są pewni siebie, ale w dobrym stylu, bez arogancji. O reprezentacji Polski wypowiadają się z respektem, ale akurat z polskich spraw wszystkich ostatnio najbardziej interesuje okładka „Super Expressu”. Dopytują o nią dziennikarze z różnych krajów, trener Joachim Löw podczas konferencji też został poproszony o opinię i starał się tonować nastroje.
Löw zresztą cały czas pilnuje, by żaden balon nie został napompowany ponad miarę: ani uprzedzeń, ani pewności siebie, ani oczekiwań wobec piłkarzy. Swego czasu powiedział kibicom: zdobycia tytułu wam nie obiecam, ale na pewno będziemy się przygotowywać jak mistrzowie Europy.
Dotrzymał słowa. Na całą operację „Euro 2008” Deutsche Fussball Bund wyda kilkanaście milionów euro. W Tenero, gdzie na co dzień mówi się po włosku, DFB postawił pomnik niemieckiej organizacji i bogactwa. Na każdym kroku widać znak związku albo któregoś z jego sponsorów. Przy wejściu do biura prasowego na ogromnych filarach wiszą zdjęcia piłkarzy, ale i trenerów – Löw jak Klinsmann dba, by jego asystenci też czuli się ważni. W sali konferencyjnej po jednej stronie stołu stoi terenowy mercedes, a po drugiej wielka piłka Adidasa. W marketingu reprezentacja Niemiec wyprzedziła już nawet Brazylię.
W Tenero Niemcy tylko trenują i spotykają się z dziennikarzami. Kilka kilometrów dalej, w Asconie, wynajęli hotel, a właściwie posiadłość w toskańskim stylu. Nie trzeba dodawać, że pięknie położoną, bo tutaj, nad jeziorem Maggiore, innych nie ma.
Na mecze będą wyruszali z lotniska w pobliskim Lugano. Z Austrii byłoby dużo bliżej, ale tu czują się bardziej u siebie. Oliver Neuville dorastał w Asconie i podczas zgrupowania jest przewodnikiem wycieczek. Urs Siegenthaler, szef banku informacji kadry, to Szwajcar, w Winterthur kończył piłkarską karierę Löw.