Pewność siebie w dobrym stylu

Kto wjeżdża do Tenero, od razu wie, że tutaj trenuje najbogatsza drużyna Europy. Bliżej stąd do Mediolanu czy Lyonu niż do Klagenfurtu, ale odległość jest bez znaczenia

Publikacja: 06.06.2008 01:40

Arne Friedrich (z lewej) i David Odonkor żartują podczas treningu

Arne Friedrich (z lewej) i David Odonkor żartują podczas treningu

Foto: AFP

„Szwajcaria!!... tu się oddycha” – mówił w „Vabank” Kramer przekonany, że właśnie trafił pod Alpy. W prawdziwej Szwajcarii oddycha się teraz futbolem, na razie jednak dosyć płytko.

Dzień przed meczem otwarcia Euro jest w telewizji, gazetach, radiu, centrach miast, ale można przejechać autostradami od Bazylei po granicę z Włochami i nie zobaczyć logo mistrzostw.

W Tenero, miasteczku niedaleko Locarno, znaku mistrzostw ominąć nie sposób. Wita wjeżdżających na pierwszym rondzie, obok jest niemiecka flaga i informacja, jak dotrzeć do Centro Sportivo. Tam, na osłoniętym niebieskimi płachtami boisku, Joachim Löw ćwiczy z piłkarzami. Tylko pierwszy kwadrans zajęć jest, jak każą przepisy, otwarty dla mediów. Potem przychodzi pora na zajęcia z taktyki.

– Podczas poprzedniego zgrupowania na Majorce pracowaliśmy głównie nad kondycją, teraz przeszliśmy do poważniejszych spraw. Jeśli miałbym powiedzieć, w czym niemiecka drużyna najbardziej się poprawiła w ostatnich latach, to właśnie w taktyce, organizacji gry – tłumaczy Philipp Lahm.

Podczas spotkania z dziennikarzami obrońca Bayernu Monachium śmieje się przed każdą odpowiedzią, nawet wówczas, gdy padają trudne pytania o presję, o problemy z obroną.

– Napięcie rośnie, ale to jest miłe zdenerwowanie. Wszyscy piłkarze już je czują, każdy chce być w pierwszym składzie i wie, że zostało niewiele czasu, by wywalczyć miejsce. O naszą obronę się nie martwię. Pamiętam, że dwa lata temu też ciągle byłem o nią pytany, a na mundialu pokazaliśmy, że tracone bramki nie są problemem, jeśli potrafi się strzelić więcej goli niż rywal. Obrońcy też czasami się do tego przydają – mówi Lahm. To właśnie on w mundialu 2006 zdobył pierwszą bramkę dla Niemców, w meczu z Kostaryką. Później pisano, że ten gol wyzwolił w Niemcach wszystkie siły, pokazał, że wbrew temu, co o sobie słyszeli przed turniejem, stać ich na wiele.

Dziś nie trzeba ich o tym przekonywać. Są pewni siebie, ale w dobrym stylu, bez arogancji. O reprezentacji Polski wypowiadają się z respektem, ale akurat z polskich spraw wszystkich ostatnio najbardziej interesuje okładka „Super Expressu”. Dopytują o nią dziennikarze z różnych krajów, trener Joachim Löw podczas konferencji też został poproszony o opinię i starał się tonować nastroje.

Löw zresztą cały czas pilnuje, by żaden balon nie został napompowany ponad miarę: ani uprzedzeń, ani pewności siebie, ani oczekiwań wobec piłkarzy. Swego czasu powiedział kibicom: zdobycia tytułu wam nie obiecam, ale na pewno będziemy się przygotowywać jak mistrzowie Europy.

Dotrzymał słowa. Na całą operację „Euro 2008” Deutsche Fussball Bund wyda kilkanaście milionów euro. W Tenero, gdzie na co dzień mówi się po włosku, DFB postawił pomnik niemieckiej organizacji i bogactwa. Na każdym kroku widać znak związku albo któregoś z jego sponsorów. Przy wejściu do biura prasowego na ogromnych filarach wiszą zdjęcia piłkarzy, ale i trenerów – Löw jak Klinsmann dba, by jego asystenci też czuli się ważni. W sali konferencyjnej po jednej stronie stołu stoi terenowy mercedes, a po drugiej wielka piłka Adidasa. W marketingu reprezentacja Niemiec wyprzedziła już nawet Brazylię.

W Tenero Niemcy tylko trenują i spotykają się z dziennikarzami. Kilka kilometrów dalej, w Asconie, wynajęli hotel, a właściwie posiadłość w toskańskim stylu. Nie trzeba dodawać, że pięknie położoną, bo tutaj, nad jeziorem Maggiore, innych nie ma.

Na mecze będą wyruszali z lotniska w pobliskim Lugano. Z Austrii byłoby dużo bliżej, ale tu czują się bardziej u siebie. Oliver Neuville dorastał w Asconie i podczas zgrupowania jest przewodnikiem wycieczek. Urs Siegenthaler, szef banku informacji kadry, to Szwajcar, w Winterthur kończył piłkarską karierę Löw.

Właśnie w Szwajcarii, od „cudu w Bernie”, zaczęły się wspaniałe powojenne lata reprezentacji RFN, ale o tym akurat Niemcy przypominają teraz rzadziej. Po pierwsze, w Bernie nie zagrają, po drugie – Löw wierzy w pracę, a nie w cuda.

„Szwajcaria!!... tu się oddycha” – mówił w „Vabank” Kramer przekonany, że właśnie trafił pod Alpy. W prawdziwej Szwajcarii oddycha się teraz futbolem, na razie jednak dosyć płytko.

Dzień przed meczem otwarcia Euro jest w telewizji, gazetach, radiu, centrach miast, ale można przejechać autostradami od Bazylei po granicę z Włochami i nie zobaczyć logo mistrzostw.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie
Sport
Czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o sporcie? Jest apel do prezydenta