Najważniejszą walkę stoczył po meczu. Chciał, jak każe stary zwyczaj, zabrać piłkę, którą strzelił trzy gole. Austriacki sędzia Konrad Plautz odmówił – przepisy zabraniają. Villa zostawił go w spokoju tylko na chwilę. Wrócił z szefem hiszpańskiej ekipy i ubłagali sędziego. Piłka pojechała do hiszpańskiej kwatery w Neustift, wraz z nagrodą dla najlepszego piłkarza meczu. Napastnikowi Valencii została jeszcze jedna pamiątka – przesadził z radością po pierwszym golu i schodził z boiska z opatrunkiem na ręce.

Hiszpanie mówią na niego „El Guaje”. Tak w jego rodzinnej Asturii nazywano kiedyś młodego pomocnika górników, dziś to oznacza po prostu dzieciaka. W przypadku Villi trochę szalonego, kłócącego się z trenerami, ale dzieciaka którego nie sposób nie lubić. Kolczyk w uchu, kwadracik zarostu zostawiony na brodzie, mina spryciarza, na którego trzeba uważać. Rosyjscy obrońcy sprawiali wrażenie, jakby nie wiedzieli, z kim mają do czynienia. Zamęczył ich wędrówkami w poszukiwaniu gola, wykorzystał każdy błąd. Ciągle był w ruchu, nie tylko strzelał, ale i pracował dla drużyny. Za to uwielbiają go kibice Valencii i Luis Aragones. Do tego stopnia, że mając Villę trener uznał, że Raul nie jest mu już potrzebny w kadrze, nawet jako rezerwowy.

W reprezentacji i we wszystkich klubach w których grał – Sportingu Gijon, Realu Saragossa, Valencii – strzelał gole średnio w co drugim spotkaniu. Dwa lata temu w swoim pierwszym meczu na mundialu zdobył dwie bramki. Teraz w debiucie w mistrzostwach Europy trzy. Dopiero od dziennikarzy się dowiedział, że hat-trick w ME nie udał się przed nim żadnemu Hiszpanowi. W mistrzostwach świata po raz ostatni Michelowi, 18 lat temu.

Asturia to kopalnie, David też jest synem górnika, ale nigdy nie przyszło mu do głowy, by wybrać tą samą drogę. Pamiętał wypadek ojca i nerwowe oczekiwanie rodziny na jego powrót każdego dnia. Wolał kopać piłkę, dziś jest najlepszym hiszpańskim napastnikiem Primera Division, kuszonym przez najbogatsze kluby. Chciała go Chelsea, teraz chce Barcelona. Już trzeba za niego zapłacić 25 milionów euro, a to dopiero początek mistrzostw.