W miniony piątek rano miał się odbyć trening reprezentacji Chorwacji. Dzień po zwycięstwie nad Niemcami w Bad Tatzmannsdorf pojawiło się jeszcze więcej dziennikarzy i kibiców niż zwykle. Rzecznik prasowy reprezentacji Davor Gavran przyjechał pod stadion na rowerze i powiedział, że treningu nie będzie, bo wiadomo, co się działo. Chorwaci wiedzieli, reszta nie bardzo.
Po południu Slaven Bilić zwołał konferencję prasową. Spóźnił się godzinę. Kiedy pojawił się w namiocie prasowym, powitały go brawa, zdenerwowani byli tylko dziennikarze z innych krajów. Trener mówił bardzo powoli, twarz miał niewyraźną, przyznał, że dla niektórych ta noc była znacznie krótsza niż zwykle. Chorwaci świętowali długo, bo awans do ćwierćfinału z pierwszego miejsca w grupie mają już zapewniony.
Polacy remisu z Austrią nie świętowali, rzut karny dla gospodarzy turnieju w ostatniej minucie wyprowadził ich z równowagi. Nerwy koili przy bliskich. Artur Boruc poleciał do Warszawy zobaczyć kilkudniowego synka Aleksa, Ebi Smolarek dużo czasu spędzał w położonym 400 metrów od obozu Polaków Quellen Hotel, gdzie zatrzymali się jego narzeczona i ojciec. Mariusz Lewandowski chodził po hotelu za rękę z synem. W Bad Waltersdorf jest też jego żona, która spodziewa się drugiego dziecka.Mecz z Chorwacją może mieć znaczenie, ale nie musi. Michał Żewłakow powiedział, że skoro zdarzył się kiedyś cud nad Wisłą, może teraz zdarzy się nad Dunajem. Cudem byłoby zwycięstwo Austrii nad Niemcami, zwycięstwo Polaków nad Chorwacją – może jeszcze większym. Aby awansować, musimy wygrać jedną bramką więcej niż gospodarze turnieju z drużyną Joachima Löwa.
Od kiedy drugie miejsce w grupie nie zależy już tylko od nas, Leo Beenhakker uznał, że jesteśmy poza turniejem. Podczas eliminacji zawsze uspokajał kibiców: inni też mogą przegrać w Armenii – mówił. Teraz zmienił podejście, pierwszy raz jest polskim pesymistą, a nie mędrcem z Holandii, który uczył, że wierzyć trzeba do ostatniego gwizdka.Beenhakkerowi nie brakuje jednak problemów. Kontuzje to jedno, kiepska forma liderów reprezentacji – drugie, być może ważniejsze. W dzisiejszym spotkaniu nie będzie jednak dawał szansy rezerwowym, deklaruje, że wystawi najsilniejszy skład. A to znaczy – że zmiany i tak będą.
Problemem jest obsada trzech pozycji: lewego obrońcy, lewego pomocnika i napastnika. Na pierwszej z nich w meczu z Niemcami kiepsko spisał się Paweł Golański, w meczu z Austrią nie zadziałał eksperyment z przesunięciem na lewą stronę Michała Żewłakowa, bo Mariusz Jop nie był w stanie zastąpić go na środku. Jop nie zagra teraz na pewno, Beenhakker wybiera między Golańskim i Jakubem Wawrzyniakiem.