Naprzód, Chiny

Znicz dotarł do miasta igrzysk. Mao Tse-tung z uśmiechem Mony Lizy spoglądał wczoraj z wielkiego portretu na zebrane na placu Tiananmen tłumy witające znicz olimpijski. Tym razem sztafety nie zakłócił żaden protest, bo zakłócić nie mógł

Publikacja: 07.08.2008 03:12

Powitanie olimpijskiego znicza – spontaniczna demonstracja radości i dumy

Powitanie olimpijskiego znicza – spontaniczna demonstracja radości i dumy

Foto: AFP

Nad głowami tłumu wylewającego się ze stacji metra niedaleko placu Tiananmen rozległ się nagle głośny okrzyk. W ułamku sekundy młody mężczyzna rozwinął w powietrzu czerwono-żółty transparent.

Nie była to jednak demonstracja przeciw polityce chińskiego rządu, ale spontaniczna manifestacja radości i dumy młodego patrioty.

– Zhong Guo Jia You! Go China! – wrzeszczał chłopak, a niektórzy przechodnie odpowiadali tym samym. „Zhong Guo Jia You”, czyli „Naprzód Chiny”, to tradycyjna forma dopingu narodowej reprezentacji.

Takich scen było wczoraj wokół placu Tiananmen więcej. Tysiące ludzi przyszły tam w zasnuty mgiełką wilgotnego smogu środowy poranek, by dać wyraz swej dumie i radości z przybycia znicza olimpijskiego do chińskiej stolicy.

Po pokonaniu przez sztafetę zagranicznych odcinków, kiedy podróż zakłócana była przez demonstracje obrońców praw człowieka i zwolenników tybetańskiej niepodległości, w ostatnich tygodniach znicz niesiono przez kolejne prowincje Chin.

– To, co działo się w Paryżu czy Atenach, było dla nas obraźliwe. Dziś chcemy pokazać światu, jak należy przyjmować znicz – wyjaśniła mi młoda dziewczyna w drogich okularach Dolce & Gabbana i czapce „Kocham Chiny” na głowie. Obok niewysoki mężczyzna w czerwono-żółtym stroju sportowym wywijał w powietrzu dwukrotnie większą od niego flagą narodową.

W mediach brakowało szczegółowych informacji na temat trasy sztafety ze zniczem, wszyscy wiedzieli jednak, że uroczystość zacznie się przy placu Tian-anmen. Tłumy zaczęły się gromadzić już o szóstej rano.

Pierwszym biegaczem, który ruszył z Zakazanego Miasta, był chiński kosmonauta Yang Liwei. Wśród kolejnych byli między innymi koszykarz Houston Rockets Yao Ming oraz słynny na Zachodzie chiński reżyser Zhang Yimou, twórca projektu ceremonii otwarcia igrzysk.

Wokół panowała autentyczna, przez nikogo nieinscenizowana euforia. Tysiące ochotników w czerwonych koszulkach z napisem „Sztafeta olimpijska” na plecach machało narodowymi flagami. Ich ubiory ufundowała Coca-Cola (wielkie logo na koszulkach i czapkach z daszkiem). Momentami można było odnieść wrażenie, że jest się na planie filmowym nowej reklamy Coca-Coli.

Wielką popularnością cieszyły się białe koszulki z zarysem chińskich granic i napisem „Naprzód Chiny”. Jeszcze długo po zakończeniu triumfalnej sztafety wokół placu tysiące ludzi w atmosferze wielkiego festynu cieszyło oczy widokiem olimpijskich dekoracji.

W patriotycznym uniesieniu wielu ustawiało się w kolejkach przed autobusami organizacji honorowego krwiodawstwa. Do niedawna krwiodawstwo było w Chinach traktowane z podejrzliwością, według tutejszej tradycji bowiem oddawanie krwi było równoznaczne z pozbawianiem się cennej energii życiowej. Jeśli ktoś się na to decydował, to dla pieniędzy lub dla ratowania najbliższych.

Przełomem była reakcja społeczeństwa na niedawne trzęsienie ziemi w Syczuanie. – Jak wtedy w smutnych chwilach, tak i teraz w radosnych czujemy prawdziwą jedność – twierdziła stojąca na końcu kolejki studentka Yu Lihua.

Radosnej atmosfery nie mogła zakłócić żadna próba protestu. Młody Chińczyk z wielką torbą przewieszoną przez ramię został na moich oczach błyskawicznie zaciągnięty przez policjanta do radiowozu z zaciemnionymi szybami, zanim ktokolwiek zdążył się zorientować, co właściwie było napisane na transparencie, jaki wystawał z torby.

Najwyraźniej policjant uznał treść za szkodliwą dla bezpieczeństwa publicznego i harmonijnego przebiegu uroczystości. Mało kto z setek przechodniów zwrócił uwagę na ten incydent.

Oficjalne media przyznały, że paru obcokrajowcom udało się rozwiesić w pobliżu Ptasiego Gniazda – głównego stadionu igrzysk – transparent z protybetańskim hasłem. Protest trwał 12 minut, bo tyle zajęło służbie bezpieczeństwa usunięcie go z ulicy.

Zachodni obrońcy praw Tybetańczyków chcieli też przeprowadzić w Hotelu G obok Stadionu Robotniczego, gdzie rozgrywane będą niektóre mecze piłkarskie, pokaz filmu o prześladowaniach w Tybecie.

Zaproszonych potajemnie dziennikarzy zagranicznych spotkało jednak rozczarowanie. – Przykro mi, że nie zobaczyliście tego, co chcieliście zobaczyć – powiedział nam anonimowy przedstawiciel grupy, której plany zostały w ostatniej chwili pokrzyżowane przez służbę bezpieczeństwa. W zaparkowanym obok wejścia do hotelu aucie krótko ostrzyżony mężczyzna filmował zgromadzenie zza uchylonej szyby.

Nad głowami tłumu wylewającego się ze stacji metra niedaleko placu Tiananmen rozległ się nagle głośny okrzyk. W ułamku sekundy młody mężczyzna rozwinął w powietrzu czerwono-żółty transparent.

Nie była to jednak demonstracja przeciw polityce chińskiego rządu, ale spontaniczna manifestacja radości i dumy młodego patrioty.

Pozostało 92% artykułu
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?