Pierwszy i drugi set trwał po 23 minuty, ale na tym kończą się podobieństwa. W pierwszym Egipcjanie przez chwilę prowadzili (4:1), później jeszcze zacięcie walczyli o korzystny wynik (21:20). Ale Polacy tak jak w swych dobrych czasach właśnie w takich chwilach żegnali się ze słabszymi rywalami. Sygnał do końcowego ataku dał Sebastian Świderski zdobywając kolejny punkt, a seta zakończył serwisowym asem wprowadzony chwilę wcześniej Marcin Wika.

Grzegorz Ryś, były trener reprezentacji Egiptu pytany kiedyś o charakterystykę swych podopiecznych powiedział, że dobrze grają tylko do pierwszego poważnego błędu. Później z minuty na minutę może być tylko gorzej. Trzeba przyznać, że diagnoza była trafna, co potwierdził mecz w Pekinie. Kiedy tylko dobrze zaczął funkcjonować polski blok Egipcjanie coraz częściej patrzyli na siebie z wyrzutem. Przy stanie 22:17 dla naszego zespołu przestali wierzyć, że mogą jeszcze coś zmienić. Tego seta zakończył asem inny zmiennik, mierzący 211 cm środkowy Marcin Możdżonek i to był znak, że ten mecz nie potrwa długo.

Trzeci i ostatni set był jak na międzynarodowe standardy bardzo krótki. 19 minut, tyle gra się tie breaka. Trener Egiptu Ahmed Zakaria zmienił jeszcze atakującego, ale nie mógł już odwrócić biegu wydarzeń. Buchający energią walec z napisem Polska zgniatał wszystko po drodze. 25:10 to wynik odzwierciedlający różnicę dwóch klas. - Nie mamy ducha walki - tak Zakaria podsumował występ przegranych. Lozano spokojny, bez emocji pewny swego powiedział tylko, że jego drużyna musi grać dobrze w każdym meczu i w każdym secie. Igrzyska nie są czasem na odpoczynek.

Kolejne spotkanie powie znacznie więcej na co stać Polaków w tym turnieju. W czwartek mecz z Serbią, która przegrała z Brazylią 1:3. Serbowie zapowiadają, że zdobędą złoty medal, a Brazylijczycy nie wyobrażają sobie, że ktoś może ich pokonać. Ale ostatnio w Rio de Janeiro przegrali dwa razy więc mają świadomość, że to możliwe.

We wtorek niewiele brakowało, by głośniej mówiono o Niemcach. Dopiero po dramatycznym tie breaku Rosjanie wygrali z nimi 16:14. Amerykanie, potencjalny rywal polskiego zespołu w ćwierćfinale pokonali Włochów 3:1. Poważny problem mają Bułgarzy. Plamen Konstantinow, ikona bułgarskiej siatkówki, posądzony o stosowanie środków dopingowych (testosteron) opuścił cichcem wioskę olimpijską i teraz próbuje w Sofii udowodnić, że jest niewinny.