Polski debel gra dalej

Mariusz Fyrsteberg i Marcin Matkowski grali trzy godziny, pokonali Martina Damma i Pavla Viznera 1:6, 7:6 (7-3), 7:5. W czwartek przed nimi mecz o półfinał z Simonem Aspelinem i Thomasem Johanssonem

Aktualizacja: 13.08.2008 20:51 Publikacja: 13.08.2008 17:38

Polski debel gra dalej

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Mieli już porażkę z tyłu głowy. Trudno było się nie zniechęcić. Na tablicy 1:6, 3:5 i 30-30 przy serwisie Czechów. Vizner serwował przez cały mecz dość solidnie, więc na nagły spadek formy nie można było liczyć. Jednak dobry return dał piłkę na przełamanie, świetny obronny lob Matkowskiego uratował mecz. O stracie takiej szansy trudno zapomnieć. Czesi wciąż walczyli, wciąż starali się nadrabiać miną, ale przegrany tie-break oznaczał trzeciego seta, kolejną godzinę na korcie w pekińskim nocnym upale, kolejne zrywy, skoki i przyspieszenia, o które 36-letniemu Dammowi i 38-letniemu Viznerowi było coraz trudniej.

– Nie pamiętam, kiedy ostatnio graliśmy trzygodzinny mecz deblowy. Jak na Wimbledonie, gdzie gra się do trzech wygranych setów. Pod koniec było ciężko. Zaczęły łapać nas lekkie kurcze, ale widzieliśmy, że nasi przeciwnicy też byli bardzo zmęczeni – mówił Mariusz Fyrstenberg.

Wynik tego nie pokazuje, ale pierwszy set trwał też długo – 48 minut. Polacy mogli wiele razy zdobyć gema przy serwisie rywali, ale marnowali szansę za szansą. Trochę lepszy serwis Mariusza Fyrstenberga i można nawet było myśleć o zwycięstwie.

Decydujący set był czekaniem na dobrą okazję do ataku. Trybuny się przerzedziły, została garstka Czechow i garstka Polaków – cala nasza olimpijska rodzina tenisowa w komplecie. Czwórka kobieca ze sternikiem związku, trenerzy polscy i Nick Brown. Za betonowym murem grały świerszcze, kilka znęconych zielenią wykładziny Decoturf II wskoczyło na kort. Upał nie malał. Dziewczyny krzyczały, wsparcie zawsze pomaga, lecz trzeba było długo czekać, aż Viznerowi wreszcie zadrży ręka.

Zadrżała w najgorszym momencie dla Czechów, gdy Polacy prowadzili 6:5. Doświadczenie pomaga w deblu, ale nie wtedy, gdy sił już brak. Biało-czerwone flagi poszły w górę, Marcina Matkowskiego wyściskała rodzina, zaraz potem tenisista został pociągnięty za rękaw przez wolontariusza – czas na badanie antydopingowe. Jego partner spojrzał z pewnym żalem, powód jest taki, że dla Mariusza jest to pewien problem natury psychicznej, musi naprawdę dużo wypić, by wymogi zostały spełnione. – Kontrola polega na tym, że wchodzi się do toalety z kontrolerem, on patrzy czujnie i czeka. Czasem zabiera mi to dwie, trzy godziny – przyznał tenisista.

Do meczu półfinałowego nie zostało Polakom wiele czasu. Po kontroli był jeszcze masaż, rozciąganie zmęczonych mięśni, dopiero głęboko w nocy sen. Półfinał ze Szwedami nie zapowiada się łatwo. Aspelin wygrał w zeszłym roku US Open (z Julianem Knowle), Johansson to głównie singlista, najbardziej znany ze zwycięstwa w Australian Open 2002, sława przygasła, niebezpieczny return ponoć pozostał.

Polski tenis z igrzyskami się nie żegna, ale Agnieszka Radwańska już tak. Wraz z ojcem odlatuje w czwartek do Nowego Jorku, w USA czeka już siostra Urszula. Koniec olimpiady to początek przygotowań do US Open. Już w zwykłych dekoracjach, bez porannej kolejki do toalety w wiosce olimpijskiej i z telewizorem w pokoju hotelowym.

Na razie można kopiować codziennie komunikaty o faworytach, tylko ich rywale się zmieniają. Roger Federer z widocznym zadowoleniem pokonał swego pogromcę z Aten Tomasa Berdycha, Rafael Nadal zwyciężył Igora Andriejewa, Venus Wiliams nie straciła seta z Wiktorią Azarenką, a Serena przegrała jednego z Alize Cornet. Wielkie mecze spodziewane są od czwartku.

Mariusz Fyrstenberg/Marcin Matkowski (Polska) - Martin Damm, Pavel Vizner (Czechy) 1:6, 7:6 (7-3), 7:5.

Mieli już porażkę z tyłu głowy. Trudno było się nie zniechęcić. Na tablicy 1:6, 3:5 i 30-30 przy serwisie Czechów. Vizner serwował przez cały mecz dość solidnie, więc na nagły spadek formy nie można było liczyć. Jednak dobry return dał piłkę na przełamanie, świetny obronny lob Matkowskiego uratował mecz. O stracie takiej szansy trudno zapomnieć. Czesi wciąż walczyli, wciąż starali się nadrabiać miną, ale przegrany tie-break oznaczał trzeciego seta, kolejną godzinę na korcie w pekińskim nocnym upale, kolejne zrywy, skoki i przyspieszenia, o które 36-letniemu Dammowi i 38-letniemu Viznerowi było coraz trudniej.

Pozostało 82% artykułu
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?